Okej, przeszedłem sobie jeszcze raz Zabójców Królów na mrocznym poziomie, może tym razem dysk twardy mi się nie spieprzy tydzień przed premierą Krwi i Wina, jak to miało miejsce rok temu przed ukazaniem się właściwego Wiedźmina 3.
Ale tego posta piszę właśnie w sprawie poziomu mrocznego. Cholernie frustrujący. Nie ze względu na poziom trudności, bo ten jakoś specjalnie wywindowany nie był - ale dlatego że zmienia tego świetnego erpega w festiwal grindowania. Co prawda po zeszłorocznych przejściach miałem już pewne doświadczenie, ale i tak byłem wkurzony.
O co mi właściwie chodzi? Ano o to że na najlepsze eq na niższych poziomach trudności w danych aktach wystarczyło uczciwie wykonywać wszystkie questy poboczne, a orenów starczyło jeszcze na zabawę z kurtyzanami. Natomiast w przypadku rynsztunków dodanych na mrocznym po wykonaniu wszystkich zadań starczyło ledwie na schematy, a drugie tyle potrzebne jest zawsze na materiały. Jeśli ktoś w akcie I za szybko pozbył się nekkerów i endriag, a w drugim harpii, to był pozostawiony w ciemnej rzyci, bo nie ma czego masowo anihilować, a sprzedawanie wypadajacych z nich składników z nich wypadające to najlepszy sposób robienia forsy. Pozostawało tylko siłowanie się na rękę i ciułanie 20 orenów za zwycięstwo.
Ale i tak najlepsze jaja są w akcie III - tam jest najdroższy rynsztunek i tam najbardziej brakuje potworów które można taśmowo rzezać. Więc jeżeli ktoś sobie nie zrobił solidnego zapasu 7-8 tysięcy orenów, to może pożegnać się z najlepszymi przedmiotami, albo wczytać save z aktu II i grindować.
No i na koniec efekt przyciemnienia ekranu i dźwięk po wyciągnięciu broni z mrocznych rynsztunków - także irytujący.