Drakensang: The Dark Eye (PC)

ObserwujMam (318)Gram (86)Ukończone (71)Kupię (16)

Zapowiedź gry Drakensang: The Dark Eye (PC)


Ganymede @ 00:00 08.08.2008



Bez względu na to, jak bardzo wygadaną postacią kierujemy, czasami przyjdzie nam obnażyć miecz z pochwy i wrzeszcząc ruszyć do boju. Model walki, jak na produkcję z gatunku RPG, prezentuje się nad podziw miło i zachęcająco. Nie jest to taki miód, jakiego doświadczyliśmy choćby w Wiedźminie, jednakże w żadnym wypadku nie da się go określić mianem statycznego. Animacje są zróżnicowane, nie trącają wtórnością i powtarzanymi w kółko sekwencjami, wzbogacono je jeszcze o takie smaczki, jak uniki czy przeróżne efekty zadanych ciosów. Silnie zraniona postać jest mniej użyteczna w boju, widzimy jak słania się na nogach czy podpiera o własne kolana. Strzelanie z łuku także nie przebiega automatyczne i zobrazowano cały ten proces od wyciągnięcia strzały (fakt, że „spod lady”, gdyż kołczanów na stanie zabrakło), poprzez jej napięcie, namierzenie celu i wypuszczenie pocisku. Świetnie przedstawiają się czary i ich rezultaty – czasami cały ekran nagle „zzielenieje”, po przyzwaniu wielkiego szczura lub jakiegoś leśnego stworzenia. Bardzo dobrym rozwiązaniem wydaje się sposób „poziomowania” magii i konkretnych umiejętności bojowych. Nie chcąc wkładać zbyt wiele energii, w zabicie jakiegoś mało groźnego goblina, wystarczy zmniejszyć siłę wybranego zaklęcia, na pasku szybkiego wybierania. Ogólnie rzecz ujmując, bój toczymy w czasie rzeczywistym, z alternatywą włączenia autopauzy we wskazanym momencie i spokojnego przemyślenia sytuacji, czy dodania nowych poleceń do kolejki. Choć w pokazanej nam wersji programu, SI czasami się jeszcze gubiła, to o ile zostanie to ostatecznie poprawione, starcia z przeciwnikami okażą się bez wątpienia jeszcze jednym jego atutem. Skoro już o tym wspomnieliśmy, to warto nadmienić, że na naszej drodze stanie w sumie około 80 wrogów, bez wliczania do tego odmian ludzkich oponentów czy skrzętnie skrywanej kwestii bossów. Rzecz jasna my i tak wiemy, że bitka ze smokami i innymi okazałymi kreaturami nas nie ominie. Pacyfikacji dokonywać da się przy użyciu jednej z 50 zdolności czarnoksięskich, podzielonych przy tym na odpowiednie szkoły – ludzką, podstawową i elfią -, lub korzystając z fizycznego ekwipunku. Wielce spodobała mi się unikatowość broni, ponieważ w Drakensang - w przeciwieństwie do tego, co oferują hack ‘n slashe – każde narzędzie śmierci jest odrębnym modelem, ze specyficznymi właściwościami i unikatową ikonką. Należy jeszcze tu doliczyć przedmioty wykonane samodzielnie, specjalne oraz unikalne. Przy zsumowaniu z całą masą różnorakiego opancerzenia i elementów specyficznej biżuterii, otrzymujemy wcale pokaźną pulę wyposażenia.



Od strony technicznej produkt również nie zawodzi. Wizualizacja postaci, poszczególnych lokacji, a zwłaszcza pięknych krajobrazów wypada tu co najmniej dobrze. To nic skrajnie oszałamiającego, ale i w żadnym razie odstraszającego od monitora – jest po prostu dobrze. Mapy pełne są różnorodnej roślinności, a ulepszona technologia SpeedTree, zastosowana w celu wiernego oddania zieloności europejskich lasów sprzed kilkuset lat, dopełnia tego niezwykle zachęcającego obrazu. Jeżeli scalić to z solidnym poziomem wymienionych wcześniej animacji i bardzo klimatyczną ścieżką dźwiękową, idealnie wpasowującą się w nastrój typowego fantasy, wychodzi nam naprawdę przyzwoicie zapowiadający się tytuł.

Drakensang już w chwili obecnej tli się jako najbardziej obiecująca, klasyczna gra RPG, od dość długiego czasu. Jeżeli wywiązano się ze wszystkich obietnic, dopracowano najdrobniejsze szczegóły i zadbano o to, aby odbiorca poczuł się rzeczywiście jak wtedy, gdy poznawał któregoś z „Baldurów”, to mamy tu do czynienia z absolutnym hitem. Osobiście jestem niepoprawnym optymistą, stąd przewidywana ocena. Oby tylko nasze nadzieje odnalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Czekajmy więc z niecierpliwością, na - miejmy nadzieję - tegoroczną premierę.

Podsumowanie:
To RPG, na jakie czekaliśmy od lat. Właściwie już w chwili obecnej ze śmiałością stwierdzić można, że określenie Drakensangu mianem "Baldur's Gate w 3D", nie jest wcale przesadzone. Naturalnie z całą pewnością stwierdzimy to po planowanej jeszcze na ten rok, polskiej premierze programu, jednakże apetyt jest wielki i nie trzeba się z tym kryć. Świetnie zaimplementowany system DSA w smakowitej oprawie? Jestem jak najbardziej za!
Zapowiada się genialnie!

Screeny z Drakensang: The Dark Eye (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   22:31, 19.01.2010
Gra jest fajna grafika może nie na najwyższym poziomie ale i tak jest dobrze chociaż moja opinia może być nie obiektywna bo lubię wszelakie RPGi