Drakensang: The Dark Eye (PC)

ObserwujMam (318)Gram (86)Ukończone (71)Kupię (16)

Zapowiedź gry Drakensang: The Dark Eye (PC)


Ganymede @ 00:00 08.08.2008

Spójrzmy prawdzie w oczy – użytkownicy komputerów osobistych, już od lat cierpią, z powodu postępującej posuchy i braku premier klasycznych, rozbudowanych gier z gatunku RPG. Wielu zakrzyknie w tym momencie – „Jak to?! Przecież otrzymaliśmy świetnego Obliviona, saga Gothic stała się wreszcie trylogią, a i niedawno genialny Mass Effect, wreszcie zagościł na twardych dyskach popularnych „blaszaków”.

Spójrzmy prawdzie w oczy – użytkownicy komputerów osobistych, już od lat cierpią, z powodu postępującej posuchy i braku premier klasycznych, rozbudowanych gier z gatunku RPG. Wielu zakrzyknie w tym momencie – „Jak to?! Przecież otrzymaliśmy świetnego Obliviona, saga Gothic stała się wreszcie trylogią, a i niedawno genialny Mass Effect, wreszcie zagościł na twardych dyskach popularnych „blaszaków”. W tym momencie autor musi uściślić nieco swe myśli i sprawić, aby przekaz stał się klarowniejszy. Otóż przez słowo „klasyk”, prawdziwy fan „erpegów” rozumie zapewne produkcję opartą na zasadach narracyjnego, uwielbianego w wielu kręgach systemu fantasy, pozwalającego na dowolne majstrowanie przy każdym właściwie współczynniku stworzonej postaci i wciągającego wielowątkową i, przede wszystkim, obszerną fabułą. W tym momencie przypomina nam się saga Baldur’s Gate, niesamowity Planespace: Torment czy innowacyjne kiedyś Arcanum. Przykładów z przyszłości wymienić można by wiele, jeśli natomiast przyjrzymy się obecnym realiom, dostrzeżemy ich smutny obraz. Drugi Neverwinter wraz z udanym rozszerzeniem oraz rodzimy Wiedźmin, to zdecydowanie za mało, aby zaspokoić potrzeby rynku. Na mrocznym horyzoncie dostrzegamy jednak światełko nadziei – zdaje się ono obietnicą lepszego jutra, gwarancją wartego zachodu oczekiwania. Jego blask lśni coraz mocniej, przykuwa do siebie uwagę i już teraz wiemy, że nie przejdziemy obok obojętnie. To Drakensang – nasz zbawca.

No dobrze, wszelki patos pozostawmy za sobą w tym osobliwym wstępie, będący wynikiem dziwnych stanów mentalnych autora, skupiając się jednocześnie na twardych faktach i informacjach, jakie zdobyliśmy w siedzibie wrocławskiego Techlandu. Drakensang jest tytułem, przez samych twórców opisywany słowami „Baldur’s Gate w 3D”. Przyznam szczerze, że kiedy trzy miesiące temu po raz pierwszy usłyszałem to określenie, nie wiedziałem czy zaśmiać się, czy na poważnie przyjrzeć temu zagadnieniu. W chwili obecnej jestem prawie całkowicie pewien, że deweloperzy w żadnym razie nie przesadzili. Ale po kolei.



Scenariusz gry zabiera nas do kontynentu, zwanego Aventuria. Sam świat, w którym przyjdzie nam się znaleźć, jest po części odpowiednikiem konkretnych epok, znanych z kart historii. Dla przykładu, swoją przygodę rozpoczniemy nieopodal miasta Ferdok, wchodzącego w skład krainy, do złudzenia przypominającej w swym wykonaniu Europę Środkową z czasów średniowiecza. W opozycji do nich stoi Imperium Horasian, gdzie zaawansowana technologia, spopularyzowanie nowych technik walki, takich jak fechtunek i ogólny obraz okolicy stanowią o tym, że nawiązuje ona do Francji i Włoch z przełomu renesansu i baroku. Jeśli poszukamy dalej, odnajdziemy cywilizację symbolizującą wielki rozkwit arabski, dzikie plemiona, czyli ekwiwalent afrykańskich Zulusów, a nawet twardych żeglarzy – Thorwalian -, w swej filozofii i zachowaniach niezwykle zbliżonych Wikingom. Naturalnie to jedynie część z przygotowanych nacji, a bliski naszemu sercu Fountland – połączenie Polski i Rosji, z przewodnią rolą husarii i mocnych trunków włącznie – wcale nie jest ostatnim. Warto w tym momencie dodać, że Aventuria to nie wymysł ekipy z Radon Labs, a jeden z lądów spotykanych w systemie mówionym DSA, cieszącym się sporą popularnością wśród graczy, zamieszkujących kraje niemieckojęzyczne. Być może, za sprawą Techlandu właśnie, już niedługo „The Dark Eye” – jak brzmi jego angielska nazwa – ukarze się również w wersji przystępnej Polakom. Ale nie uprzedzajmy faktów.

O zarysie fabularnym wciąż nie wiemy zbyt wiele. Czego da się ze spokojem domyślić z dotychczasowych wypowiedzi, wiele kręcić się ma wokół smoków. Już wcześniej, w zamierzchłych czasach te potężne jaszczury, opowiadające się odpowiednio po stronie dobra i ciemności starły się ze sobą, niszcząc dotychczasowy porządek i wprowadzając nowy ład, wynikły po śmiercionośnej wojnie. Dość ciekawym pomysłem jest spore zróżnicowanie gadów – nie ograniczono się tylko do wprowadzenia typowych, plujących ogniem i puszących się swoją rozpiętością skrzydeł „Ziejaczy”, ale wykreowano także ich dalszych kuzynów, wciąż niebezpiecznych i ogromnych, jednakże bez umiejętności magicznych i zdolności latania. Ogólnie rzecz ujmując, produkt oferuje dość wiele, jeżeli mamy na myśli konkretne rasy, zamieszkujące Aventurię. I żeby nie szukać daleko, posłużmy się przykładem rozbitych po smoczych bitwach elfów, skazanych na wygnanie i zmuszonych do prowadzenia zupełnie innego żywota, niż dotychczas. Niektóre z nich udały się daleko w góry, inne uciekły na step, przystosowując się do nowych warunków. Elfy stepowe są właśnie mistrzami jazdy konnej. Z kolei krasnoludy tak bardzo znienawidziły fruwających krewniaków dinozaurów, że wyspecjalizowały się w polowaniach nań i zabijaniu ich. Ogólnie rzecz ujmując, opowieść tę przez pół roku tworzył zespół 6 specjalistów, ludzi zaprawionych przy robieniu oryginalnego DSA. Przez sześć miesięcy udało im się napisać niemalże półtora tysiąca stron wielowątkowej historii, mającej stanowić największą siłę programu. Już teraz mówi się, że ukończenie głównego wątku powinno wypełnić przeciętnemu graczowi od 40 do 50 godzin życia, podczas gdy przejście jej ze wszystkimi, pobocznymi zadaniami – jeśli w ogóle możliwe – zakrawa już na wartość trzycyfrową. Łatwo więc stwierdzić, że producenci na poważnie podeszli do tego, czego się podjęli, a trzy lata intensywnych prac zaowocowało w postaci świetnie wykonanego dzieła.


Screeny z Drakensang: The Dark Eye (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   22:31, 19.01.2010
Gra jest fajna grafika może nie na najwyższym poziomie ale i tak jest dobrze chociaż moja opinia może być nie obiektywna bo lubię wszelakie RPGi