Drakensang: The Dark Eye (PC)

ObserwujMam (318)Gram (86)Ukończone (71)Kupię (16)

Drakensang: The Dark Eye (PC) - recenzja gry


@ 13.12.2008, 00:00

Studio Radon Labs trafiło ze swoim produktem w idealny dla reprezentowanego przezeń gatunku czas, czyli moment, kiedy bezpośredniej konkurencji praktycznie nie uświadczysz. Że plotę bzdury, bo erpegów w tym roku obrodziło jak nigdy? W takim razie, pytam się Was, który z nich nawiązywał w swej formie do najbardziej zasłużonych, klasycznych gier, takich jak serie Baldur’s Gate czy Neverwinter Nights, mające już na zawsze być zapamiętane, jako filary kanonu roleplayów? Fallout 3? Drugie Fable? Nawet znakomity Mass Effect, choć bazujący na niesamowicie rozbudowanym systemie i opisany nietuzinkową linią fabularną, to tak naprawdę wyznacznik nowej jakości i zarazem przedstawiciel modernistycznego spojrzenia na kwestię RPG.

Studio Radon Labs trafiło ze swoim produktem w idealny dla reprezentowanego przezeń gatunku czas, czyli moment, kiedy bezpośredniej konkurencji praktycznie nie uświadczysz. Że plotę bzdury, bo erpegów w tym roku obrodziło jak nigdy? W takim razie, pytam się Was, który z nich nawiązywał w swej formie do najbardziej zasłużonych, klasycznych gier, takich jak serie Baldur’s Gate czy Neverwinter Nights, mające już na zawsze być zapamiętane, jako filary kanonu roleplayów? Fallout 3? Drugie Fable? Nawet znakomity Mass Effect, choć bazujący na niesamowicie rozbudowanym systemie i opisany nietuzinkową linią fabularną, to tak naprawdę wyznacznik nowej jakości i zarazem przedstawiciel modernistycznego spojrzenia na kwestię RPG. Czy w takim razie "staroszkolne", te najznamienitsze produkcje skazane są na wymarcie? Absolutnie nie, a przynajmniej nie nastąpi to, jeśli twórcy robić będą więcej tak klasycznych i jednocześnie dzisiejszych tytułów, bliskim recenzowanemu tu Drakensang. Tak – wielki powrót The Dark Eye, na ekrany Waszych monitorów jest jak najbardziej udany, czego uzasadnienie znajdziecie poniżej.

Drakensang jest czwartym programem komputerowym, powstałym na bazie najpopularniejszego w krajach niemieckojęzycznych systemu narracyjnego, czyli wspomnianego Das Schwarze Auge - The Dark Eye. Od chwili, kiedy ostatnia propozycja, jaka odnosiła się właśnie do papierowego RPG zagościła na rynku, minęło już ponad 12 lat. Z miejsca należy więc przyjąć, że nie wszyscy młodsi gracze mieli okazję słyszeć czy tym bardziej zapoznać się z zasadami, panującymi w świecie Aventurii - kontynencie, będącym miejscem opowiedzianej historii. Wspomniany wyżej sporych gabarytów ląd, jest skupiskiem szczegółowo i z oddaniem stworzonych kultur, zamieszkujących wskazane ośrodki państwowe, opisane własną przeszłością, obyczajami i wierzeniami, sprawiającymi, że spotykani w trakcie rozgrywki ludzie, zachowują się inaczej w zależności od swojego pochodzenia, usposobienia czy właśnie tradycji. W tym konkretnym przypadku olewamy większość Aventurii, przenosząc się do Księstwa Kosh, a właściwie miasta Ferdok – słusznych rozmiarów ośrodka miejskiego. Jego najbliższe okolice, takie jak miejsce początkowych zmagań - wioska Avestrue -, niegościnne trzęsawiska czy niedostępne fortece (bądź ich ruiny), zrealizowane jako sporej wielkości lokacje, pozwalają na odkrywanie kolejnych części układanki, na jaką składa się główny wątek fabularny, o którym jednak za moment.

Drakensang: The Dark Eye (PC)

By bowiem rozpocząć czekającą na nas epicką przygodę, musimy zacząć od procesu wykreowania własnego bohatera, co bez wątpienia ucieszy fanów suwaczków wszelakich i mnóstwa opcji, spośród jakich da się wybrać te, najbardziej odpowiadające osobistym preferencjom. Przede wszystkim, pierwsza podstawowa decyzja, przy korzystaniu z dość zaawansowanego narzędzia twórczego, sprowadza się do wyboru jednego z dwudziestu archetypów, czyli – w najprostszym rozumieniu – klas postaci. Wszystkie – począwszy od poczciwego wojownika, poprzez sprytnych złodziejaszków i potężnych magów, określeni są szeregiem statystyk, definiujących ich przydatność we wskazanych sytuacjach. Generalnie rozróżniamy kilka fundamentalnych atrybutów, takich jak spryt, zwinność lub charyzma, jak również nawiązujące do nich umiejętności specjalne, posegregowane w osobne kategorie. Jednymi z nich są talenty, innymi słowy zdolności socjalne, fizyczne, wiedzy czy odwołujące się do specjalistycznych dziedzin - kowalstwa albo, dla przykładu, alchemii. Naturalnie odnajdziemy tu tego znacznie więcej, a jeśli zsumować to z szeregiem cech czysto bitewnych i specjalizacji w różnego rodzaju uzbrojeniu, uzyskujemy obraz niesamowitego rozbudowania, choć dalekiego od absolutu. Nie jesteśmy bowiem w stanie chociażby w niewielkim stopniu zmienić zaproponowanego odgórnie wyglądu protegowanego, a jedyny wpływ na wizualizację mamy już w trakcie rozgrywki, przy zmienianiu noszonej zbroi tudzież innej odzieży wierzchniej. Całe szczęście, że praktycznie każdy archetyp – z wyłączeniem amazonki oraz krasnoluda – wyrażony jest dwupłciowo, zgodnie ze wszelkimi normami ogólnie pojętego równouprawnienia. Ponadto szkoda, naprawdę wielka szkoda, że nie pokuszono się o zróżnicowanie moralne, wśród dostępnych bohaterów. Zawsze jesteśmy „tym dobrym”, a sprzeciwiające się nam jednostki są naturalnie złe, do głębi zepsute i wymagające natychmiastowej, a może jeszcze szybszej pacyfikacji – zaprawdę, dziwne jest postrzeganie natury ludzkiej. Niektórzy zapewne przyczepią się także do tego, że od początku do końca nie wiadomo właściwie nic, o samej kierowanej postaci, co przekłada się na brak odniesień do wcześniej wyrobionej sobie przez nią reputacji, na jaką oczywiście zwyczajnie wciąż nie zapracowała. Mi osobiście raczej to nie przeszkadzało, ale z obiektywnego punktu widzenia da się to podpisać pod minusy tytułu.


Screeny z Drakensang: The Dark Eye (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?