Graliśmy w Maneater - krwawą podwodną przygodę małego rekinka (PC)
Na potrzeby Maneater przygotowano całkiem sprytny system walki. Chodzi o to, że nasz podopieczny nie tylko gryzie, ale również rozszarpuje swoje ofiary, ogłusza je ogonem, a nawet tworzy z nich pociski – łapiąc do pyska, a potem wystrzeliwując ogonem we wskazanym kierunku. Możliwości niby nie są jakoś szczególnie rozbudowane, ale trzeba przyznać, że w połączeniu z pełną swobodą poruszania się, wystarczające. Szczególnie jeśli dodamy do tego jeszcze fakt, iż groźniejsi przeciwnicy (np. aligatory) są cwani. Potrafią atakować z doskoku, a jeśli nie będziemy się strzec, szybko nas wykończą. Przetrwanie możliwe jest dzięki unikom – dobrze wyliczone są w stanie ocalić nam życie.
Przeciwników w grze nie brakuje. Początkowo mamy do czynienia tylko z jakimiś nieco bardziej przerośniętymi rybami, ale z czasem w wodzie zaczynają pojawiać się też wspomniane aligatory. Na każdej mapie jest również drapieżnik alfa – bardziej wyrośnięta pokraka, której pozbycie się sprawić potrafi niemało problemów. Dlatego przed przystąpieniem do walki konieczne jest nadmienione wcześniej grindowanie. Tylko dzięki podniesieniu poziomu doświadczenia oraz umiejętności będziemy w stanie zawalczyć z drapieżnikami alfa, będącymi tu czymś w rodzaju bossów.
Jeśli chodzi o oprawę audio-wizualną, dzieło studia Tripwire prezentuje całkiem wysoki poziom. Ruchy rekina zdają się być płynne i naturalne, świetnie prezentuje się tafla wody oraz jej głębiny, a dynamiczna muzyka zagrzewa nas do pożerania kolejnych rybek oraz kończyn ludzkich. Jako że wcielamy się w rekina, nie brakuje tu też wszędobylskiej juchy, zabarwiającej na czerwono wodę. Ogólnie nie dostrzegłem żadnych rażących niedociągnięć, ale też nie widziałem niczego, co wywołałoby u mnie gęsią skórkę. Solidna rzemieślnicza robota i wydaje mi się, że poziom ten twórcy będą chcieli utrzymać.
Choć Maneater posiada pewne elementy RPG, nie nastawiajcie się na nic szczególnie rozbudowanego. To gra akcji, przy której faktycznie można się fajnie bawić (przez mniej więcej 2 godzin tak robiłem), ale najważniejsze jest tu grindowanie. Trzeba bowiem zbierać doświadczenie, walczyć, zbierać więcej doświadczenia i tak w kółko. Nie brakuje na mapach sekretów, a pożeranie ludzi i coraz lepiej przygotowanych strażników (system, jak z GTA, w którym nasza reputacja przywołuje coraz trudniejszych wrogów) sprawia masę frajdy. Jestem pewny, że wielu osobom tego typu rozrywka przypadnie do gustu. Niczego podobnego jeszcze nie widziałem i najpewniej ta unikatowość będzie odpowiedzialna za ewentualny sukces gry. Na razie jestem na tak, ale na finalny werdykt musicie poczekać.
Maneater to całkiem nieźle zapowiadający się projekt. Szczególnie jeśli nie macie nic przeciwko grindowi. Zaletą może być niższa cena (bo w granicach 150 zł), ale czy to wystarczy, by zachęcić graczy do zakupu? Przekonamy się po premierze.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler