Serwery Dying Light: Bad Blood świecą pustkami
Battle royale z zombiakami nie wzbudziło większego zainteresowania.
Najnowsza pozycja od studia Techland, nastawione na rozgrywki w stylu battle royale Dying Light: Bad Blood umiera jeszcze przed swoją premierą. Gra jest dostępna w usłudze Early Access i ma spory problem - prawie nikt nie chce w nią grać.
Tytuł zadebiutował we wczesnym dostępie w cenie niecałych 60 zł niedawno, bo 13 września. Testy trwały jednak już wcześniej, choć tylko dla wybranego grona osób.
Niestety zdaje się, że gra nie wzbudziła większego zainteresowania. Aktualnie, w chwili pisania newsa, w Bad Blood gra jedynie 86 graczy (dane ze SteamDB). W szczytowym momencie, tuż po premierze w Early Access, liczba ta wynosiła 455 osób jednocześnie zalogowanych do gry.
Mimo całkiem sporej popularności marki, wszak pierwsze Dying Light było świetne, a zaplanowana na przyszły rok kontynuacja zapowiada się jeszcze wyborniej, sieciowa rozgrywka od Techlandu najwyraźniej niespecjalnie zainteresowała graczy. Zdaje się, że błędem było żądanie przez twórców 60 zł za dostęp do Early Access, podczas gdy pełna wersja tytułu ma być... darmowa.
Samo Bad Blood ma zadebiutować w finalnej wersji na początku 2019 roku. Wówczas gra będzie dostępna za friko, więc zapewne więcej osób zdecyduje się na jej przetestowanie. Czy jednak tytuł zdoła utrzymać przy sobie graczy, skoro już teraz osoby, które zapłaciły za dostęp do wersji testowej, nie chcą w niego grać?
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler