Japoński rynek gier w kiepskim stanie
Keiji Inafune to w półświatku elektronicznej rozrywki zasłużona postać. Jegomość stoi za takimi projektami, jak Onimusha: Warlords, Dead Rising, czy popularną w Japonii postacią Mega Mana.
juve @ 05.04.2013, 16:58
Jestem szczęśliwym, wieloletnim i oddanym użytkownikiem konsol PlayStation. Lubię dopracowane, rozbudowane i ambitne gry wideo z najwyższej półki. Osobiście znam Solid Snake'a, z Larą Croft umawiałem się na randki i mieszkam w Residencji. Rzekłem.
Patryk "juve" Jankowski
pc, ps3, xbox 360, wii, inne, psv, ds3, wiiu, ps4
Keiji Inafune to w półświatku elektronicznej rozrywki zasłużona postać. Jegomość stoi za takimi projektami, jak Onimusha: Warlords, Dead Rising, czy popularną w Japonii postacią Mega Mana.
Inafune często zabiera głos w sprawach developingu, tym razem naświetlił sytuację, w jakiej znajduje się japońska myśl tworzenia gier. Nie jest dobrze, a sami producenci z Kraju Kwitnącej Wiśni są jeszcze zagubieni, rozminęli się z własną tożsamością. Ich gry często ulegają westernizacji. Sytuacja ta się nie zmieni, jeżeli produkcje z kraju samurajów nie będą okupywać pierwszych list przebojów, czy chociażby utrzymywać się w pierwszej dziesiątce.
"Mam nadzieję, że moi rodacy wyjdą z okowów stagnacji i udowodnią swoją wartość. Jednakże, nie jest tak dobrze, jak bym tego chciał i wszyscy o tym wiedzą. Widzę jak niektórzy się starają, ale w swych staraniach odchodzą od korzeni i naszej jakości, bo wiele gier ulega westernizacji. Gorsze jest tylko to, iż nie wszyscy producenci chcą czerpać inspiracje z czegokolwiek, tym samym okopując się, trwają w martwym punkcie, a szkoda."
Japonia to spektakularny kraj, z kulturą, która jest niezwykle klimatyczna, ale ostatnimi czasy nie potrafi tego udowodnić i przekuć w sukces. Gry rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni zostały przytłoczone przez zachodnie koncerny, tylko nieliczni bronią się wynikami. Oby z nadejściem następnej generacji, japońska myśl artystyczna przeżyła odrodzenie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler