Były pracownik THQ, odpowiedzialny wcześniej m. in.
bat2008kam @ 01.06.2012, 13:23
Bartek "bat2008kam"
pc, ps3, xbox 360
Były pracownik THQ, odpowiedzialny wcześniej m.in. za nadzorowanie developingu co głośniejszych tytułów, został zaproszony do brytyjskiej siedziby studia Crytek, by tam podziwiać przebieg i efekty prac programistów przesiadujących nad Homefrontem 2. Danny Bilson nie krył zadowolenia, o czym poinformował wszystkich w wywiadzie dla serwisu GamesIndustry International. Niestety, nie uraczono nas żadnymi konkretami, a jedynie zapewnieniami, że tytuł ma potencjał na podbicie gatunku pierwszoosobowych strzelanin.
"Aktualnie współpracuję z Crytekiem" – chwali się pan Bilson – "i uważam, że stać nas na stworzenie dzieła wyznaczającego standardy. Proces produkcji przebiega bez najmniejszych problemów i już teraz jestem w stanie stwierdzić, że dostarczymy Wam kilkukrotnie efektowniejszy i lepszy projekt, niż miało to miejsce przed rokiem. Wzięliśmy sobie do serca wszystkie uwagi i zapewniamy, że zostaniecie powaleni na kolana".
Typowo marketingowa gadka. Dopóki nie zobaczymy gry w ruchu, nie mamy absolutnie żadnych podstaw, by wierzyć w twe słowa Danny. Pierwszą część reklamowano w identyczny sposób, a jak to się skończyło, wszyscy wiemy.
Homefront: The Revolution to kontynuacja wydanej przez firmę THQ strzelaniny z perspektywy pierwszej osoby. Tym razem za tytuł odpowiedzialny jest brytyjski oddział korpo...
Pierwsza cześć miała być jakąś rewolucją, nowym podejściem do gatunku, FPSem wszechczasów. A była takim raczej żylastym i średnio strawnym kotletem z Biedronki. Nie wydaje mi się, żeby kontynuacja miała coś w tej kwestii zmienić. Jestem zdziwiony, że po takiej klapie ktoś w ogóle mówi o drugiej części.
W jedynkę nie grałem, bo kompletnie mnie ta gra nie zainteresowała, ale czytałem sporo opinii. Z nich wywnioskowałem, że mieliśmy do czynienia z porządną grą i nic więcej. Single był bardzo naciągany, a multi dawał radę, ale nie miał szans równać się z Call of Duty.
Do informacji o kontynuacji podchodzę z dystansem, a już teraz chyba mogę powiedzieć, że i tak w to nie zagram.
Pożyjemy, zobaczymy 
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler