Wo Long: Fallen Dynasty (PS5)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Wo Long: Fallen Dynasty (PS5) - recenzja gry


@ 26.02.2024, 10:51
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Wo Long: Fallen Dynasty to ostatnie dzieło studia Team Ninja, twórców świetnego NiOh. Tym razem deweloperzy chcieli opracować coś bardziej przystępnego, ale nadal satysfakcjonującego. Czy plan się powiódł? O tym w naszej recenzji.

Uwielbiam gatunek soulslike, ale przyznam szczerze, że w pewnym momencie poczułem delikatne wypalenie, jeśli chodzi o kolejnych jego przedstawicieli. Po tym, jak zainicjowało go From Software na rynku pojawiło się mnóstwo nowych jego reprezentantów, a cechą charakterystyczną każdego był oczywiście wysoki poziom trudności. To właśnie to wyśrubowane wyzwanie oraz wielokrotne podchodzenie do tych samych sekwencji sprawiło, że nigdy nie ukończyłem Sekiro: Shadows Die Twice. Gdy jednak myślałem, że potrzebuję przerwy, pojawiło się Wo Long: Fallen Dynasty, a konkretnie jego kompletne wydanie. Nie grałem dzieło Team Ninja po premierze, więc tym razem postanowiłem to zmienić. Czy również powinniście to rozważyć? Jeśli chcecie znać odpowiedź na to pytanie, koniecznie czytajcie dalej.

Jeśli chodzi o założenia, Wo Long Fallen Dynasty przenosi nas do okresu Trzech Królestw, pod koniec dynastii Han w Chinach, a naszym zadaniem, jako losowego żołnierza lub żołnierki, jest stawienie czoła tajemniczej inwazji demonów. Fabuła została poprowadzona całkiem nieźle, ale ostatecznie nie oferuje niczego wyjątkowego i zaskakującego. Stanowi bardziej pretekst do tego, byśmy parli do przodu i starali się pokonywać kolejne zastępy przeciwników. Oczywiście występują w niej rozmaite postaci poboczne, oglądamy scenki przerywnikowe... Zawartości ogólnie nie brakuje, ale scenariusz jest raczej sztampowy i nie poprowadzony w zbyt emocjonujący sposób. Co warte odnotowania, Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition to nie tylko opowieść z podstawki, ale również trzech rozbudowanych dodatków: Battle of Zhongyuan, Conqueror of Jiangdong oraz Upheaval in Jingxiang. Wszystkie dość znacząco rozbudowują historię, a finalnie powinna Wam ona wystarczyć na kilkadziesiąt godzin emocjonującej zabawy.

Rozpoczynając zabawę w Wo Long: Fallen Dynasty tworzymy całkiem nowego bohatera. Edytor jest całkiem rozbudowany, dzięki czemu możemy w dość dokładny sposób określić budowę ciała, kształt, wygląd i owłosienie twarzy, uczesanie, wyjątkowe cechy itd. Edytor jest dość łatwy w obsłudze, ale służy tylko do tego, by określić prezencję prowadzonej przez nas postaci. Nie jesteśmy w stanie za jego pomocą wybrać żadnych cech protagonisty, albowiem deweloperzy nie szli w tym przypadku w klasy, a przynajmniej nie w klasycznym ich rozumieniu. Prowadzoną przez nas postać różnicujemy bowiem w ramach samej rozgrywki, dobierając zdolności i cechy z pięciu rozbudowanych drzewek umiejętności.

Wszystkie zdolności profilowane są oczywiście w kierunku walki (choć są aktywne i pasywne), co nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, a ta została przygotowana całkiem inaczej niż w poprzednim projekcie Team Ninja, serii NiOh. Jeśli miałbym starcia w Wo Long: Fallen Dynasty do czegoś porównać, to na myśl przychodzi właśnie Sekiro, w którym postawiono przede wszystkim na parrowanie ataków oponentów. Tak też jest w przypadku Fallen Dynasty. Wiadomo, możemy tu robić uniki, wyprowadzać słabsze i mocniejsze ciosy oraz zastosować blok – wszystko co charakterystyczne dla gier akcji tu jest. Zdecydowanie najważniejszym elementem jest jednak parrowanie ciosów i realizowanie błyskawicznych kontrataków.

Walka w Wo Long: Fallen Dynasty w znacznej mierze wymaga od nas ciągłego obserwowania tego, co robi oponent. Poruszamy się więc po arenie i próbujemy unikać ciosów, jednocześnie wyprowadzając własne. Gdy widzimy atak umożliwiający nam przeprowadzenie skutecznej kontry, wciskamy przycisk za nią odpowiadający, po czym szybko realizujemy jakieś kombo i wycofujemy się. Czasem konieczne jest też przeprowadzenie kilku parrowań jedno po drugim, a następnie wykonanie garści uników, zamiast ataków. Ogólnie trzeba bezustannie mieć się na baczności. Walka, choć wymagająca, jest w mojej opinii rozsądnie trudna. Co to oznacza? Okienka do reagowania na posunięcia przeciwników są wystarczające, wrogowie dobrze komunikują swoje zamiary, a niebywale responsywne sterowanie i płynność sprawiają, że starcia – nawet te najtrudniejsze – nie są frustrujące. Przynajmniej dla mnie nie były i przeważnie po kilku podejściach do każdego z bossów wiedziałem, jak dokładnie stawić im czoła, finalnie zwyciężając. Nie mówię oczywiście, że jest idealnie, bo miałem wrażenie, że pomiędzy szefami są czasem dość spore skoki w poziomie trudności, możliwe jednak, że to kwestia moich preferencji, a nie tylko tego, jak ich zaprojektowano.

Tak czy inaczej, Wo Long: Fallen Dynasty chce, abyśmy grali agresywnie. Gra zachęca nas do tego za sprawą pojedynczego wskaźnika, zwanego "Spirit". Napełniamy go zadając obrażenia oraz skutecznie parrując nadchodzące ciosy wroga. Wskaźnik ten następnie możemy spożytkować do tego, by wyprowadzać najpotężniejsze ataki oraz blokować, tudzież robić uniki. Także gdy oberwiesz, wskaźnik "Spirit" spada, a gdy osiągnie maksymalne ujemne położenie przez moment stajesz się naprawdę bezbronny. Ze względu na to, że tym samym wskaźnikiem operują przeciwnicy, spora część walki skupia się na uzupełnianiu własnego oraz zbijaniu wroga.


Screeny z Wo Long: Fallen Dynasty (PS5)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?