Od ostatniej wersji gry GTA, wyprodukowanej przez studio Rockstar North minęły dobre cztery lata. Oczywiście deweloper w tym czasie nie odpoczywał i świetnie wykorzystał ów czas na opracowanie kontynuacji. A sequel jest wręcz niezwykły. Ba! Można powiedzieć nawet – idealny! GTA IV jest bez wątpienia najlepszą edycją w całej serii. Ludzie odpowiedzialni za jej produkcję włożyli kupę wysiłku aby dopracować wcześniej kulejące elementy i wprowadzić wiele ciekawych, niedostępnych pierwotnie rozwiązań. W ten sposób otrzymujemy jedną z niewielu gier, dla których bez najmniejszych wątpliwości warto poświęcić kilka setek z portfela. Ogólna jakość projektu jest tym bardziej zaskakująca, że GTA IV to nie prosta strzelanka z wcześniej zdefiniowaną ścieżką poruszania się, lecz gra oferująca mnóstwo swobody i nie prowadząca gracza za rękę na każdym kroku. Zachwyty postaram się jednak rozłożyć na kolejne akapity, nie odchodźcie więc nigdzie, nie regulujcie odbiorników i zapraszam do dalszej lektury.
Głównym bohaterem jest Niko Bellic. Uchodźca z Europy Wschodniej, który miał dosyć tamtejszego życia, kilka problemów z bardziej rozbudowanymi od niego typkami oraz chęć zemsty. Podobnie jak setki tysięcy naszych kolegów, koleżanek, kuzynów, braci i sióstr, Niko wyjeżdża z nadzieją prosperity, pięknych kobiet oraz co najważniejsze spokoju i stateczności. Niestety po dotarciu na miejsce (Liberty City w USA) okazuje się, że nie wszystko jest tak piękne, jak by sobie tego życzył. Jego kuzyn, Roman, w listach opisywał, ze sporą górką, wszelkie swoje osiągnięcia. Wychwalał się wspaniałym domem, dziesiątkami samochodów oraz „maniurkami” z pięknymi, wielkimi, niebieskimi oczami. Na miejscu okazuje się, że wspomniany dom to rudera w jednym z budynków mieszkalnych, samochód to ledwie dyszący sedan, a kobieta… Hmmmm, no cóż… tak jakby jej nie ma. A na wszystkie te luksusy Roman zarabia w firmie zajmującej się biznesem taksiarskim. Oczywiście facet nie traci nadziei i nadal wierzy w to, że już wkrótce uśmiechnie się do niego szczęście i jego amerykański sen (American Dream) zamieni się w rzeczywistość.
Jako, że Roman narobił sobie sporo problemów z okolicznymi oszołomami, Niko szybko znajduje się w samym środku jednej z zadym i staje w bronie swego kamrata. Trafia tym samym na czarną listę i od tej pory chodzi z oczami z tyłu głowy. Na szczęście człowiek z niego obrotny. Błyskawicznie dogaduje się więc z działającymi w Liberty City gangsterami i zaczyna wykonywać dla nich różne, mniej lub bardziej niebezpieczne zlecenia. Pnie się w ten sposób po strzebelkach kariery, zyskując szacunek, nowych znajomych i co najważniejsze fundusze na dalszą egzystencję.
Fabuła w GTA IV jest niezwykle rozbudowana i powinna zapewnić przeciętnemu graczowi przynajmniej 30 godzin intensywnej rozgrywki. Liczba ta szybko rośnie kiedy zdecydujecie się na spędzanie czasu, realizując zadania poboczne i podczas wkręcania Niko w społeczeństwo amerykańskie. Tym razem nie ograniczamy się tylko i wyłącznie do mechanicznego wypełniania celów kolejnych misji. Bohater gry jest prawdziwym człowiek z uczuciami i potrzebami, dlatego też możemy zadzwonić do kumpla i umówić się na piwo, skoczyć z dziewczyną do kręgielni, zagrać w bilard lub upoić swoje zmysły w klubie ze striptizem. Życie społeczne jest nieodzownym czynnikiem podczas rozgrywki i warto co jakiś czas się zrelaksować. Tym bardziej, że bytowanie w zgodzie ze znajomymi popłaca. W późniejszych misjach przydaje się ich pomoc.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler