Piękna wyspa, szybkie ekskluzywne samochody, egzotyczne kobiety i my za kierownicą… Czego chcieć więcej? Prawdopodobnie takie samo pytanie zadali sobie ludzie z Eden Studios kiedy zaczynali projektować swoje najnowsze dzieło – ścigałkę zatytułowaną Test Drive Unlimited 2. Do deski kreślarskiej zasiedli pewnie spece ze wszystkich dziedzin, a rezultat ich burzy mózgów jest całkiem imponujący. Mamy bowiem produkcję, która oferuje wiele kilometrów tras, szeroki wachlarz aut, moduł społecznościowy, którego żadne MMO by się nie powstydziło oraz wiele opcji, za sprawą których czujemy, że nie jesteśmy tylko i wyłącznie kierowcą, lecz również facetem (kobietą), który lubi skoczyć na jakąś imprezę, śmignąć z kumplami w wyścigu czy nawet zawitać w myjni samochodowej by podziwiać tamtejszą obsługę. Ogrom zawartości jest niewątpliwie wielkim plusem, niemniej jednak, w wyniku czasu potrzebnego na jej opracowanie ucierpiało kilka innych aspektów gry.
Fabuła, jak to w ścigałkach, nie należy do wyjątkowo rozbudowanych. Mamy sobie naszego bohatera, który pewnego pięknego dnia postanawia zostać kierowcą wyścigowym. Dlaczego? W sumie powód prozaiczny. Interesuje go sława, pieniądze, kobiety oraz samochody, na które przy pensji zwyczajnego kelnera, tudzież lokaja nigdy w życiu nie zarobi. Los się do niego uśmiecha i trafia w sam środek wysokooktanowego szaleństwa. Kupuje pierwszy samochód, zdobywa licencję kierowcy wyścigowego i rusza na trasę. Początki do łatwych nie należą. Trzeba wyczuć nową furę, poznać z grubsza miasto, no i zacząć zarabiać konkretniejsze sumki. Zaraz po rozpoczęciu rozgrywki zgarniamy tylko drobniaki, a dzięki nim raczej nigdy nie uda nam się kupić ukochanego Porsche, Merca czy Jaguara.
Za kierownicą siadamy bardzo szybko. Gra wita nas krótkim wstępem i już po około minucie siedzimy w samochodzie. Przyznam, że kiedy pierwszy raz ruszyłem w drogę byłem zaskoczony modelem prowadzenia. Pamiętając ten z jedynki, spodziewałem się czegoś w ten właśnie deseń. Pojazdy miały tam masę, trudno było je utrzymać na drodze i wymagało to ćwiczeń. W kwestii nauki, sprawa pozostała niezmieniona. Do skutecznego nawigowania ulicami egzotycznych wysp nadal konieczne są godziny praktyki, niemniej jednak, nie są one zainicjowane tym, że fury prowadzi się ciężko, ale tym, iż są one niejako pozbawione masy. Zakręcają identycznie przy prędkości 100km/h, jak i przy 5km/h. A oczywistością jest, że w rzeczywistości jest nieco inaczej. Skręcanie powoduje też jeszcze jeden problem, szczególnie na padach, których gałki analogowe nie oferują tak dużej precyzji, jak kierownica. Ze względu na to, że samochód błyskawicznie i dość mocno reaguje na nasze ruchy, jedziemy zygzakiem. Na kierownicy owy problem znika, tak więc osoby, które chcą czerpać pełnię przyjemności z zabawy winny się w takową wyposażyć. Ja pykałem na Force GT i grało się wyśmienicie.
Jakem wcześniej nadmienił, akcja toczy się na egzotycznych wyspach. Konkretnie na dwóch z nich: Ibizie i Oahu. Pierwsza jest mniejsza i zapewnia około 3 tyś kilometrów dróg i bezdroży. Druga jest znacznie większa i znamy ją z pierwowzoru. Obie wykonano z równie dużą dbałością o szczegóły. Lokacje odwzorowano na podstawie rzeczywistych odpowiedników, niemniej jednak delikatnie je podrasowano tak, aby drogi były bardziej porywające, a tereny oferowały niezapomniane doznania wzrokowe. Krajobraz zmienia się jak w kalejdoskopie. Raz jedziemy w środku miasta, innym razem wiejskimi uliczkami, a kawałek dalej po skalistym wybrzeżu. Jakby tego było mało, mamy progresję dnia i nocy oraz zróżnicowane warunki pogodowe. Wyścigi odbywają się w różnych porach, konieczne jest zatem perfekcyjne opanowanie kierowanego samochodu. W innej sytuacji po prostu nie damy rady.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler