Test Drive Unlimited 2 - beta test (PC)
Raaistlin & Materdea @ 14:04 17.01.2011
Wydany w 2006 roku Test Drive: Unlimited był grą przełomową, tak więc z miejsca otrzymał bardzo wysokie, a także najwyższe noty od recenzentów. Była to pierwsza produkcja ( a przynajmniej pierwsza samochodówka), w której tryb dla jednego gracza połączono bezpośrednio z trybem wieloosobowym, a całość utrzymano w lekkiej konwencji MMO.
Wydany w 2006 roku Test Drive: Unlimited był grą przełomową, tak więc z miejsca otrzymał bardzo wysokie, a także najwyższe noty od recenzentów. Była to pierwsza produkcja ( a przynajmniej pierwsza samochodówka), w której tryb dla jednego gracza połączono bezpośrednio z trybem wieloosobowym, a całość utrzymano w lekkiej konwencji MMO. Po ponad czterech latach przerwy światło dzienne ujrzy kontynuacja. Co prawda gra nie miała jeszcze swojej premiery, jednak my już sporo pograliśmy i postanowiliśmy (tym razem wyjątkowo – dwuosobowo) przelać swoje spostrzeżenia na papier. No to jakie to TDU2 jest?
Raaistlin: Serii Test Drive nikomu chyba specjalnie przedstawiać nie trzeba. Każdy, kto nie przespał ostatniej dekady, doskonale wie, iż produkcje z owym członem w tytule traktują o szybkich kobietach i pięknych samochodach. No dobra, piękne kobiety pojawiają się dopiero teraz, ale gwarantuję, że już nie znikną. Ostatnia część serii o podtytule Unlimited zmieniła trochę wizerunek serii i na tym skupmy się najbardziej. Podobało Wam się jeżdżenie po bezkresach wyspy Oahu? Myślicie, że ogrom przestrzeni nie można w jakikolwiek sposób pobić? Złapcie się czegoś mocno, bo Test Drive Unlimited 2 oferuje dwa razy więcej kilometrów dróg!
Materdea: Do Test Drive Unlimited 2 przysiadałem po trochu z nadziejami, po trochu z rezerwą. Ciągle miałem w pamięci te piękne widoki z pierwszej części, niezapomniane okrążenia wokół wyspy, niesamowite emocje, kiedy starałem się w nienaruszonym stanie odwieźć samochód, aby zarobić jak najwięcej pieniędzy. Moje obawy wiązały się nie tylko z odwzorowaniem tego niepowtarzalnego klimatu, ale i sterowania. Nie oszukujmy się – nie tylko w TDU jako „ścigałce” granie na klawiaturze jest katorżniczą męką.
R: No dobrze, ale zacznijmy od początku. Po odpaleniu nowej gry, naszym oczom ukazuje się całkiem niezła impreza. Muza trzęsie fasadami, piękne panie tańczą przy basenie – żyć nie umierać! Klimat Ibizy jak się patrzy. Po krótkim przedstawieniu wybieramy sobie jedną z kilku bawiących się osób i dowiadujemy się, że na urodziny dostaliśmy nowiuśkie Ferrari. Po krótkiej jeździe próbnej okazuje się jednak, że był to jedynie piękny sen, a w rzeczywistości jesteśmy skromnym kurierem bez godnego auta. Dzięki znajomościom wkręcamy się jednak w świat wyścigów i pomału przemy do przodu, zdobywając coraz to większą sławę.
Tak po krótce można przedstawić rys fabularny. Sprowadza się on głównie do krótkiego przedstawienia telewizyjnego przed każdą ważniejszą imprezą. Gra nie sili się na opowiadanie historii kierowcy, który był niedoceniany, ale dzięki swojemu uporowi osiągnął mistrzostwo. I dobrze, zamiast zawracać sobie głowę pierdołami, od razu możemy wskoczyć w otwarty świat i robić, co dusza zapragnie.
M: Na początek dostajemy coś prostego i lekkiego - musimy odwieźć pewną panią na plan reklamówki nowego show - „Solar Crown”. Jest to element fabuły, o której szerzej napisał Raaistlin. Na miejsce spotkania nie jest daleko, mamy 3,5 minuty na dojechanie, więc spokojnie zdążymy. Po spełnieniu obowiązku zmierzamy do warsztatu kupić swój pierwszy samochód. Wybór nie jest bardzo urozmaicony, ale niczego więcej nie mamy prawa się spodziewać, w końcu to początek przygody. Naszym pierwszym samochodem może zostać odpowiednio: Ford Mustang, Lotus Esprit lub Lancia Delta.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler