Total War: Three Kingdoms (PC)

ObserwujMam (5)Gram (2)Ukończone (0)Kupię (0)

Total War: Three Kingdoms (PC) - recenzja gry


@ 18.05.2019, 00:02
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Bitwy to w zasadzie klasyka Total Wara, z dodatkiem w postaci wspomnianych wcześniej Generałów. W tej odsłonie korzystamy głównie z piechoty, która odgrywała w tamtych czasach zdecydowanie największą rolę. Do jej eliminowania przydają się łucznicy, których to z kolei najlepiej dopaść szybką kawalerią. Nie brakuje także machin oblężniczych, które wykorzystujemy w trakcie oblężeń większych miast. W trakcie starć musimy zwracać uwagę na szereg elementów, w tym ukształtowanie terenu, potrafiące niekiedy przeważyć o losie bitwy.

Sztuczna inteligencja przeciwników działa w miarę sprawnie – oczywiście im wyższy poziom trudności, tym wrogi dowódca potrafi zrobić nam większe "kuku". Wróg potrafi flankować, posłać szybki oddział do eliminacji naszych skrytych łuczników, czasami zaatakować znienacka. Sporadycznie zdarzają się wpadki, niekiedy dochodzi do dziwnych akcji – jak np. gdy przez 10 minut moi piechurzy gonili po całej mapie łuczników wroga. Ale mimo wszystko, bitwy nadal prowadzi się wybornie i satysfakcjonująco, a ilość jednostek na ekranie niezmiennie robi olbrzymie wrażenie.

Lekkim zarzutem może być pewna powtarzalność wyglądu wojowników, choć to już wynika siłą rzeczy z miejsca akcji i epoki. Poniekąd trudno czepiać się o to, by stojące na tym samym poziomie technologicznym i kulturalnym frakcje dysponowały całkowicie odmiennym zasobem jednostek. Powtarzają się głównie typy oddziałów, choć twórcy starają się to urozmaicić wprowadzając efektownie wyglądające jednostki specjalne czy różnorodną kolorystykę uzbrojenia. Niemniej pewna powtarzalność istnieje i warto mieć to na uwadze. W Three Kingdoms nie znajdziemy różnych ras niczym w Warhammerze, czy ludzi z odmiennych obszarów świata, jak chociażby w Total War: Rome II - tutaj ścierają się ze sobą wyłącznie Chińczycy i zostało to uszanowane.

Garść nowości Creative Assembly wprowadziło do Dyplomacji. Element ten od zawsze pełnił istotną funkcję w grach Total War, i nie inaczej jest tym razem. Skuteczne negocjacje z przeciwnikami i sojusznikami są podstawą sukcesu. Najciekawszą nowinką jest tutaj chyba punktowy licznik, który obrazuje nam, jak wielkie (lub niewielkie) szanse na przyjęcie przez drugą stronę ma nasza oferta. Ponadto możemy oferować nie tylko sojusze, dostępy wojskowe czy pakty o nieagresji, ale nawet przedmioty dla Generałów (trochę kojarzy mi się to z Heroes III) czy członków dworu. Prowadzenie pertraktacji momentami sprawia niemniej frajdy, niż masakrowanie wrogich armii, a świetnie wyglądający ekran dyplomacji niezmiennie cieszy oko. Nie ma jednak róży bez kolców, a tutaj chyba najbardziej zawodzi SI przeciwnika, co objawia się sporadycznie bardzo dziwnymi ofertami. Oczywiście możemy je zlekceważyć, ale czasami przeciwnik żąda od nas wręcz kawałka nieba i jest wielce oburzony, że śmiemy mu odmówić. Nie raz prowadziło to do sytuacji, że przez tak nielogiczne i niemożliwe do spełnienia żądania traciłem cennego sojusznika, lub wyrabiałem niepotrzebnie wroga.

Rozgrywka na mapie standardowo odbywa się w trybie turowym, gdzie cały czas mamy coś do roboty. A to musimy wypełniać jakieś misje, a to wysyłamy na nie naszych podopiecznych. Innym razem podbijamy kolejne wsie, jednocześnie rozbudowując własne miasteczko. Ponownie warto pod władaniem mieć całe Komanderie (dzielnice), za co otrzymujemy obfite bonusy. Gra ma w sobie pewien element losowości, potrafiący pokrzyżować nasze plany. Podobnie jak losowe jest życie, tak i w Total War: Three Kingdoms może zaskoczyć nas jakaś klęska, wybuch buntu czy w drugą stronę – nagła inicjacja wojny między naszymi wrogami może ułatwić nam przeprawę w drodze na tron.


Screeny z Total War: Three Kingdoms (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?