Total War: Three Kingdoms (PC)

ObserwujMam (5)Gram (2)Ukończone (0)Kupię (0)

Total War: Three Kingdoms (PC) - recenzja gry


@ 18.05.2019, 00:02
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

W drugim z trybów rezygnujemy z obecności fabularyzowanych Generałów i pojedynków 1 na 1 na rzecz zwykłych, niewyróżniających się z tłumu przywódców, którzy na polu walki znajdują się w otoczeniu swoich Gwardzistów (podobnie jak w starszych odsłonach cyklu). To bardziej klasyczny Total War, który powinien przypaść do gustu konserwatywnym graczom.

Rebelia Żółtych Turbanów
Zakupując grę przed premierą otrzymujemy w bonusie dostęp do frakcji wchodzących w skład tzw. Żółtych Turbanów (widocznych na screenie niżej).

Gdy już wybierzemy interesujący nas wariant, przystępujemy do rozgrywki. Początki nie są łatwe, bo twórcy wyraźnie przemodelowali interfejs. Jest on ładny, ale nie do końca czytelny. Przyznam, że nawet po kilku godzinach rozgrywki zdarzało mi się zapominać, gdzie znajduje się dany element. Czcionki są niewielkie, przyciski potrafią się zlewać w całość. Pewną, dość uczciwą rekompensatą, okazuje się wręcz wybitny samouczek. Jeśli chcemy, to możemy włączyć tryb, w którym gra prowadzi nas dosłownie za rękę i po najechaniu na każdy przycisk, naszym oczom ukazuje się dymek obrazujący, do czego ten konkretny guzik służy. Także w trakcie rozgrywki – jeśli tylko zechcemy – możemy być bombardowani kolejnymi poradami. Na pewno jest to bardzo dobry Total War dla początkujących graczy – nie chodzi o to, że jest łatwy, ale twórcy świetnie objaśniają nam tu reguły gry. Kwestia jest tylko taka, że musimy poświęcić przynajmniej kilka godzin na połapanie się nawet w podstawach – ale chyba da się to wybaczyć, bo w końcu to gra na długie dziesiątki godzin.

Wracając jeszcze do poziomu trudności, to tutaj także można skonfigurować grę pod siebie, jeszcze przed rozpoczęciem zabawy. Wybieramy więc jeden z kilku poziomów trudności samej kampanii (a więc zagrania przeciwnika, jego taktyki, posunięcia dyplomatyczne, częstotliwość wszelakich kryzysów gospodarczych, itp.) oraz trudność samych bitew. Niebagatelne znaczenie ma także początkowe położenie – wybierając frakcję otoczoną przez wrogów, siłą rzeczy zaczniemy zabawę ze znacznie większą ilością zmartwień. Niemniej, nawet wybierając najgorsze położenie, po wprowadzeniu odpowiednich modyfikacji w poziomie trudności, z ekspansją powinien poradzić sobie nawet początkujący strateg.

Ważnym jest, by na starcie nie zrazić się do natłoku informacji jakimi atakuje nas gra oraz interfejs. Początki nie są banalne także z innego powodu – nazewnictwa. Siłą rzeczy zdecydowanie łatwiej połapać się w armiach Juliusza Cezara czy Hannibala, niż pomiędzy frakcjami dowodzonymi przez Cao Cao, Huang Shao czy innego Liu Biao. Niektórych może to bawić, ale w początkowych etapach zabawy rozpisywałem sobie na kartce imiona przywódców poszczególnych frakcji i dopisywałem moje intencje względem nich – wróg, sprzymierzeniec, itp. Oczywiście im dalej w las, tym człowiek się oswajał z nazewnictwem i już nieco bardziej kojarzył portrety poszczególnych mocarzy z ich frakcjami. Pierwsze godziny rozgrywki mogą jednak nieco irytować bardziej niecierpliwych graczy.

Zabawa na dobre rozkręca się, gdy już polubimy się z interfejsem i przestaniemy błądzić we mgle. Wówczas czeka nas kwintesencja Total Wara – intrygi, ogromne bitwy i strategiczne kombinowanie. W żadnej z tych kwestii Three Kingdoms nie zawodzi, ale też nie wnosi jakichś ogromnych świeżości względem swoich poprzedników.


Screeny z Total War: Three Kingdoms (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?