Dla równowagi powróćmy teraz znowu do tych dobrych stron produkcji. Jak już zauważyliście, dość często piszę o jakiś „smaczkach”, przyjrzyjmy się więc dokładnie temu elementowi. Otóż bardzo mocno rzuca się w oczy naprawdę duża ilość ekwipunku w grze, a co najważniejsze – wiele możliwości w operowaniu nim. Zebrać możemy całe tony najróżniejszego sprzętu (tony i jeszcze raz tony), czy to w postaci broni białej, strzeleckiej i palnej, różnych elementów zbroi, czy pierścieni i wisiorków. Sprzęt można dodatkowo w różnoraki sposób wzmacniać i modyfikować. Podstawowym sposobem na ulepszanie ekwipunku jest umieszczanie kamieni szlachetnych (jeżeli tylko dana broń czy zbroja posiada stosowne gniazda), wzmacniających któreś z właściwości danego przedmiotu. Co ważne (i nieczęsto spotykane przy takich rozwiązaniach), u stosownego rzemieślnika możemy owe kamienie odzyskiwać (niszcząc jednak wzmocniony wcześniej przedmiot), tudzież oczyszczać nasze rzeczy właśnie z „kamoli” (kruszywo zostanie wtedy unicestwione). Ponadto udostępniono fachowca, u którego będziemy mogli połączyć ze sobą różnorakie znaleziska, uzyskując w ten sposób jedną, inną rzecz (działa to na tej samej zasadzie co Kostka Horadrimów w Diablo 2). Gdzieniegdzie napotkamy też istotę potrafiącą po prostu wzmocnić właściwości wybranego rynsztunku (kosztem złota, oczywiście), czasem nawet kilka razy. W tej materii naprawdę nie ma na co narzekać!
Być może ciekawi Was również kwestia respawnów ubitych przez nas bestii, toteż warto wspomnieć w kilku słowach o tym aspekcie – tym bardziej, że przebiega dość oryginalnie. Otóż Runic zorganizowało to w taki sposób, że wszelkie potwory nie odradzają się na otwartej przestrzeni, a w rezultacie w pełni bezpiecznie i bez przeszkód możemy po niej podróżować – jeśli zajdzie taka potrzeba. Inaczej natomiast sprawa wygląda w przypadku podziemi: tam potwory wracają do życia i jeżeli sytuacja zmusi nas do „farmienia”, gra nam tego nie ogranicza. Dobre i bardzo praktyczne rozwiązanie!
Zmierzając powoli do końca recenzji, kilka słów trzeba poświęcić na tryb multiplayer – na którego brak tak narzekali sympatycy części pierwszej. Wprawdzie fajnie, że możemy teraz pograć z żywymi graczami, ale nie spodziewajcie się otwartych serwerów rodem z gier MMO. Tutaj mamy do czynienia z trybem kooperacji, toteż w sieci pobawimy się w góra 6 osób, a nasze starania będę nakierowane na dobrnięcie do końca przygody. Oczywiście fajnie, że coś takiego znalazło się w Torchlight 2, jednak mimo tego że gra została dostosowana do potrzeb kooperacji (np. poziom trudności rośnie wraz z liczbą graczy, zaimplementowano też opcję „reroll world”, dzięki której wszystkie zabite bestie zmartwychwstaną – nawet na otwartych przestrzeniach), to ostatecznie nie jest to aż tak satysfakcjonujące rozwiązanie, jak te znane z typowych „sieciówek”.
Torchlight 2 zebrał jak do tej pory dużo naprawdę świetnych not, ale ja bym się aż tak nie zapędzał się w jego wychwalaniu. Faktycznie, jest to solidna kontynuacja równie zacnego poprzednika, ale w moim przekonaniu nie niesie ze sobą zbyt wielkiego powiewu świeżości i mimo pewnej dawki nowych rozwiązań, nie oferuje wcale nowej jakości. Cały czas miałem wrażenie, że dalej gram w pierwszego Torchlighta i relatywnie szybko zacząłem się nudzić. Brak ciekawej fabuły i mało zmian w stosunku do pierwowzoru sprawiają, że możecie mieć problemy z dobrnięciem do końca, a zatem polecam tylko prawdziwym fanom gatunku oraz osobom zakochanym w pierwowzorze.
Dobra |
Grafika: Barwna i estetyczna, ale brak wyższej jakości tekstur wyraźnie daje się we znaki. Unikatowa stylistyka nie każdemu przypadnie też do gustu. |
Dobry |
Dźwięk: Całkiem niezły i porządnie wykonany, choć dają się odczuć braki dubbingu i ciekawszej muzyki. |
Dobra |
Grywalność: Zabawa płynąca z gry jest całkiem wysoka, ale mimo wszystko wdaje się monotonia. Odczuwalne są też niedociągnięcia w klimacie. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Zamysł na kontynuację był całkiem niezły, wprowadzono trochę nowych rozwiązań, ale zabrakło jakiejś "kropki nad i" w tej całej koncepcji. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Jak na tego typu produkcję, jest całkiem niezła. Sporo przedmiotów można zdewastować, a świat czasem absorbuje. Pewnie czyniłby to lepiej gdyby deweloper zdecydował się na konkretniejszy dubbing. |
Słowo na koniec: Na pewno nie ma rewolucji. Deweloper postawił na stare, sprawdzone rozwiązania, co na pewno jest w pewnym sensie plusem, ale z drugiej strony, olano klimat i fabułę, a to przecież ona powinna napędzać do zabawy. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler