Przeciwnicy z jakimi stoczymy boje to w znacznej mierze nasi starzy znajomi, w towarzystwie kilku nowych maszkar. Ponownie więc ostrzelamy bezgłowych żołnierzy i równie bezgłowych kamikadze, rozwalimy jakieś kwadrato-głowe monstra, wybijemy szarżujące kościotrupy, ujarzmimy pędzące byki (czy coś w stylu byków), podziurawimy też gigantyczne skorpiony wyposażone w karabiny maszynowe, czy w końcu zniszczymy charakterystyczne maszyny kroczące. Do tej jakże nieprzyjemnej ekipy twórcy dorzucili nowe „mięso” w postaci nieco bardziej zabójczych, humanoidalnych żołnierzy oraz garstkę innych, niebezpiecznych bestii. Nie ma co narzekać i jest do czego strzelać!
Serious Sam 3: BFE nie należy do gier szczególnie długich, ale także nie można nazwać go produkcją krótką. Powinien wystarczyć na około 10 godzin soczystej zabawy, zarówno za sprawą kilku dość rozległych poziomów, jak i szybko rosnącego poziomu trudności. Z czasem faktycznie może być on nieco problematyczny dla mniej doświadczonych graczy. Oczywiście nie jest to żaden zarzut – w tego typu grze wysokość wyzwania znacząco potęguje frajdę, a tutaj mamy dodatkowo trudność mimo wszystko dobrze wyważoną.
W kwestiach technicznych niczego szczególnego produkcji zarzucić nie można. Grafika wprawdzie nie zalicza się do tych najbardziej zaawansowanych, ale ładne cieniowanie i duża szczegółowość tekstur robią pozytywne wrażenie. Jest wiele maszkar do zniszczenia, projekty broni ładnie pokryto naklejkami, a całość przyjemnie wymodelowano. Często zmienia się też środowisko, w którym walczymy, a na ekranie niejednokrotnie nie widać nic prócz latających kończyn i osocza. Gra mimo to radzi sobie wyśmienicie nawet na słabszych komputerach, to jest niebywałym plusem. Straszy natomiast sterylność poziomów oraz mała liczba detali, szczególnie w pomieszczeniach. Otoczenie w jakim przyjdzie nam funkcjonować jest natomiast stosunkowo wysoce interaktywne i zupełnie atrakcyjnie niszczy się pod naporem naszego (jak i wrogiego) ognia. W tym miejscu trzeba dodać, że Croteam zaimplementowało możliwość zmiany widoku z pierwszoosobowego na trzecioosobowy. W teorii brzmi to dość ciekawie, ale w praktyce nie widok zza pleców Sama nie przypadł mi do gustu.
Na podobnym poziomie stoi także udźwiękowienie. W tle towarzyszą nam przyjemne utwory muzyczne, niczego szczególnego nie można też wytknąć efektom dźwiękowym. No i w końcu lektor podkładający głos pod głównego bohatera spisał się naprawdę fajnie, co dodatkowo dodaje tytułowi uroku.
Powrót Poważnego Sama należy uznać za dobry i godny. Nie jest to gra idealna i ma swoje słabsze strony, ale koniec końców dostarcza wiele rozrywki i stanowi wyzwanie. Jeśli więc jesteście sympatykami przygód Sama Stone’a nie powinniście być zawiedzeni!
Dobra |
Grafika: Nie jest to obraz najbardziej zaawansowany, ale dobry i stojący na stosunkowo wysokim poziomie. Czasem postraszą jakieś ząbki, albo brak szczegółowości, mimo to jest dobrze. |
Świetny |
Dźwięk: Oprawę dźwiękową należy uznać za bardzo dobrą, szczególnie za sprawą fajnie podłożonego głosu pod głównego bohatera oraz dynamicznej muzyki. |
Dobra |
Grywalność: Początek gry nie jest zbyt zachęcający, ale całość rozwija się w dobrą stronę, oferując z godziny na godzinę coraz więcej przyjemności! |
Dobre |
Pomysł i założenia: Niczego szczególnie oryginalnego względem poprzedników tu nie wymyślono, ale na plus na pewno zaliczają się pomysłowe dialogi i rozwinięta fabuła. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Być może nie jest to szczyt możliwości, ale i tak miło ogląda się zdezelowany krajobraz. |
Słowo na koniec: Gdyby nie kilka pierwszych słabszych misji, nota byłaby wyższa. Sumarycznie nadal jest to jednak gra zdecydowanie dobra! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler