Tryumf nad szkaradztwami nie jest jedynie satysfakcją okraszony. Jak to w porządnym RPS bywa, za tłuczenie plączącego się w okolicy mięcha dostajemy punkty doświadczenia oraz przeróżne dropy. Kwestia expa rozwiązana została w bardzo standardowy sposób. Aby poprawiać swoje zdolności wystarczy po prostu eliminować adwersarzy. Każda wystrzelona z broni kula wpływa na sprawność z jaką posługujemy się trzymanym w łapie orężem. Oznacza to mniej więcej tyle, że im częściej korzystamy ze snajperki, tym potężniejszą bronią staje się ona w naszych rękach. Sprawa jak najbardziej oczywista i dobrze opracowana. Łatwiej bowiem wczuć się w kontrolowanego herosa, gdy pozyskuje on różne cechy w sposób niezauważalny. Przydzielanie surowych punktów jest po prostu mniej naturalne.
W każdej grze RPS/RPG istotne są również dropy, a tych Ci w Borderlands co nie miara! Producent chwali się, że na potrzeby gry przygotowano miliony przeróżnych zestawów giwer. Różnią się one nie tylko wyglądem, a przede wszystkim funkcjonalnością. Pośród piaszczystych terenów Pandory znajdujemy strzelby, shotguny, pistolety, miotacze ognia, granatniki, wyrzutnie rakiet i wiele więcej. Broń różni się celnością, szybkostrzelnością, ilością zadawanych obrażeń, a także szeregiem bonusów specjalnych. Nic nie stoi na przeszkodzie by w ręku dzierżyć shotgun, który miast śrutem wali do oponentów piorunami, albo pistolet z zamontowanym zbiornikiem na paliwo rakietowe, który działa niczym kieszonkowy miotacz ognia. W sumie, trzeba przyznać, że jest w czym wybierać. Oczywiście z tymi milionami deweloper grubo przesadził, bo tak naprawdę broni jest kilkaset, w porywach tysiąc. Pozostałe to ich delikatne wariacje.
Uzbrojenie jest mocnym elementem produkcji. Jego szeroka gama zwiastuje satysfakcję i diabelski uśmiech na twarzy każdego fana strzelanek. Tego samego nie można powiedzieć niestety o projektach lokacji, po których się poruszamy. Co z tego, że świat jest imponujących rozmiarów, skoro większość miejsc jest do siebie bliźniaczo podobnych. Po pewnym czasie miałem wrażenie, że chodzę w koło tej samej osady, a kolejna odwiedzana przeze mnie jaskinia, to po prostu inne wejście do tej poprzedniej. Szkoda, że osobniki odpowiedzialne za projektowanie leveli nie obdarzyły ich jakimiś unikatowymi punktami obserwacyjnymi. Przydałyby się też bardziej rozbudowane i ciekawiej skonstruowane miasta, których populacja nie ogranicza się do batalionów klonów. Wygląda to trochę tak, jakby producentowi zabrakło czasu na przeniesienie pełni swojej wizji. Pozostaje zatem przymrużyć oko i mieć nadzieję, że sequel rozwinie niedopracowane kwestie.
Cechą charakterystyczną każdej gry RPG są Questy. Borderlands zawiera sporą dozę elementów z tego właśnie gatunku, wobec czego także misje podzielono na zadania, które otrzymujemy bezpośrednio od wszelakich postaci niezależnych. Do skutecznego nawigowania pomiędzy nimi służy natomiast dziennik. To w nim widnieją wszystkie wpisy, wraz z wyjaśnieniem o co dokładnie biega i czym aktualnie musimy się zająć. By uniknąć problemów z poszukiwaniem miejsc docelowych, producent wyposażył nasz radar w specjalny punkt określający kierunek, w którym powinniśmy się udać. Można zatem rzec, iż prowadzeni jesteśmy za rękę. Inicjatywa zacna, gdyż nawet początkujący się nie zgubią. Szkoda jednak, że owego wskaźnika nie da się dezaktywować i grać bez wspomagania – jak na prawdziwego, hardkorowego fana RPG przystało!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler