MSI AG240 - testujemy komputer All-In-One dla graczy
Komputery typu All-In-One nie są szczególnie popularne wśród graczy, co zresztą nie jest wielce odkrywczym stwierdzeniem. Powodów ku temu jest przynajmniej kilka, a jeden z istotniejszych – tuż obok ceny – to z pewnością przeciętna, by nie powiedzieć niska, wydajność. Na rynku jest jednak kilka modeli, które wydają się temu przeczyć, a jeden z nich to MSI AG240, który miałem okazję testować. Jak wypada gamingowe AIO?
Już po wyjęciu z pudełka, sprzęt zrobił na mnie niemałe wrażenie. Dość ciężki, solidne wykonany ekran, przypominający na pierwszy rzut oka klasyczny monitor, o połączeniu barw lakierowanej czerwieni z czernią, nie pozwala nie zwrócić na siebie uwagi. U jego spodu widnieje srebrne, niemniej efektowne logo firmy MSI, a ciut pod nim znaczek Gaming Series, z charakterystycznym smokiem. Gwarancja efektu "wow" wśród znajomych gwarantowana (testowałem!).
Pozytywne emocje nie ustają po podłączeniu urządzenia do sieci, choć najpierw trzeba zmierzyć się ze sporej wielkości, dość nieporęcznym i ciężkim zewnętrznym zasilaczem. Gdy już jednak udało mi się go opanować i rozstawić AG240 na biurku, po naciśnięciu przycisku odpowiadającego za włączenie sprzętu byłem pod wrażeniem szybkości wczytywania systemu Windows 8.1 – nie minęło kilka sekund, a już był on gotowy do pracy. To oczywiście zasługa dysku SSD Plextor M5M, ukrytego wewnątrz komputera. Pojemność 128 GB (realnie, standardowo, trochę mniej) nie zachwyca, ale pod kilka najczęściej grywanych gier / używanych programów spokojnie wystarcza i ogromnie skraca czas wczytywania etapów. Przykładowo, czas ładowania lokacji w Battlefield 4 skrócił się względem klasycznego dysku o około minutę! Całą resztę aplikacji, jak i danych, można przechowywać na standardowym "talerzowcu" o pojemności 1TB.
W MSI AG240 nie sposób nie docenić także dużego, 23.6-calowego ekranu o natywnej rozdzielczości Full HD, zajmującego zresztą większą część urządzenia. Nie jest to może najlepsza matryca, jaką znajdziemy na rynku, aczkolwiek pod zastosowania multimedialne w zupełności wystarcza. Kolory są żywe, efektowne, a kąty widzenia przyzwoite. Nieco irytująca jest natomiast błyszcząca powłoka, ale o ile nie przesiadujemy w mocno oświetlonym pomieszczeniu, gdzie przez okna dobijają się promienie słoneczne, to nie stanowi ona większego problemu i z PeCeta korzysta się bardzo przyjemnie. Fani długotrwałych sesji przed ekranem zadowoleni będą z technologii Anti-Flicker, redukującej migotanie wyświetlacza i tym samym męczenie wzroku. Zdaje się, że faktycznie działa ona jak należy.
Procesor: Intel Core i7-4700HQ 2.4GHz Turbo 3.4GHz; Płyta główna: Intel HM87 Chipset; Pamięć: 8 GB DDR3; Karta graficzna: NVIDIA GeForce GTX 860M 2GB GDDR5; Ekran: 23.6" LCD LED, Full HD, dotykowy; Dysk twardy: Plextor M5M SSD 128 GB / 1TB HDD 2.5 7200 RPM. System: Windows 8.1; Dodatkowo: Wi-Fi, tuner TV, kamera 2.0 Mpx, karta sieciowa Killer E2205, Bluetooth. |
Fajna sprawa, że sprzętu można używać jako monitora czy nawet telewizora (wbudowany tuner TV), co z pewnością może być przydatne, chociażby gdybyśmy potrzebowali wyświetlacza dla PlayStation czy Xboksa. Sam ekran posiada jeszcze jedną ciekawą funkcję, a mianowicie jest dotykowy. Dotyk ten, w połączeniu z Windowsem 8.1 działa całkiem sprawnie i jest dość wygodnym rozwiązaniem np. przy przeglądaniu stron internetowych. Co ciekawe, niektóre gry posiadają nawet sterowanie dostosowane do ekranów dotykowych – po odpaleniu GRID Autosport na ekranie ukazały się wirtualne przyciski, co przyznam, dość mocno mnie zaskoczyło. Wygoda takiego sterowania w dynamicznej ścigałce to jednak osobny temat.
W AIO od MSI zawiodły mnie natomiast głośniki. Po sprzęcie tej klasy spodziewałem się lepszego systemu audio, a tymczasem z membran wydobywa się dźwięk bardzo niskiej jakości, z niedoborem tonów średnich i wysokich, oraz fatalnym basem. Rozumiem, że w tego typu urządzeniu nie da się zamontować urywających uszy głośników, ale przecież spora część laptopów z wyższej półki posiada przyzwoite systemu audio, renomowanych firm pokroju Beats czy nawet Harman Kardon. Widocznie jednak na czymś trzeba było zaoszczędzić.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler