Wczoraj skończyłem znowu część pierwszą i byłem przekonany, że dobre wspomnienia o bezpowrotnie utraconym klimacie średniowiecznej Ziemi Świętej będą mocno rzutować na dziś rozpoczętą (po raz wtóry) dwójkę, ale sequelowi wystarczyło kilka minut, by się wybronić i wciągnąć mnie bez reszty. Owszem - atmosfera zupełnie inna, ale kapitalnie dopasowana do miejsca i czasów, a sam motyw z umieszczeniem w centrum głównego bohatera jest naprawdę dobry. A w samej rozgrywce tyle rzeczy do roboty, że aż nie chce się wychodzić z gry... Mam już prawie 2 h na liczniku, a dopiero zacząłem roznosić przesyłki... Coś czuję, że znowu wsiąknę na dobre kilkadziesiąt godzin, aż zrobię wszystko, co się tylko będzie dało wyciskając z AC II ostatnie soki.