Tu raczej chodzi o to, że te sklepy przeważnie mają towar, którego szukamy. Małe sklepiki, albo mają kilka sztuk, które się rozchodzą w godzinę, albo są w takich miejscach że jadąc do nich mijamy kilkanaście sklepów tak zaopatrzonych w towar, że aż spada z półek i zastanawia się wtedy taki człowiek czy warto przebijać się na drugi koniec miasta, żeby pocałować przysłowiową klamkę od drzwi. I najczęściej kupuję w miejscu które ma najbliżej, ale nie koniecznie z korzystną ofertą. Ja myślę, że ludzie zdają sobie z tego sprawę, ale mają to gdzieś i nie zależy im na zaoszczędzeniu tych 10 czy 20 zł.