Red Dead Redemption (SWITCH)

ObserwujMam (1)Gram (1)Ukończone (0)Kupię (0)

Red Dead Redemption (SWITCH) - recenzja gry


@ 08.03.2024, 09:51
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Zaskakująco dobry port na Nintendo Switch, który pozwala przeżyć tę wspaniałą przygodę raz jeszcze - lub poznać ją całkowicie od podstaw.

Nigdy wcześniej nie miałem styczności z pierwszym Red Dead Redemption i odkąd ze trzy lata temu ukończyłem Red Dead Redemption II w wersji na PC, cały czas wyczekiwałem wieści dotyczących remake'u przygód Johna Marstona. Takowego się już raczej nie doczekamy, ale w zamian w między czasie wyszedł port gry na Switcha i PlayStation 4 (oraz PlayStation 5 - w ramach wstecznej kompatybilności). Jako że granie w tak stary tytuł na 65-calowym telewizorze wydawało mi się słabym pomysłem, nabyłem wersję na Switcha - i jak się okazuje, to był strzał w dziesiątkę!

Czas płynie nieubłaganie i wydane pierwotnie w 2010 roku Red Dead Redemption siłą rzeczy nieco się zestarzało, ale mimo tego gra wręcz błyszczy na Switchu, przeżywając drugą młodość! Tym razem Rockstar nie zawiodło, przenosząc zgodnie ze sztuką jedną z najlepszych gier akcji w historii na mały, kolorowy ekranik konsolki Nintendo. Jest to o tyle ciekawe, że wedle wcześniejszych doniesień, stan techniczny pierwszego RDR nawet na kilkanaście lat po premierze nie jest najlepszy. Trudno ocenić mi słuszność tych słów, bo z oryginałem do czynienia nie miałem, ale śpieszę donieść, że po ponad 30 godzinach spędzonych w wydaniu na Switcha - większych niedociągnięć nie dostrzegłem!

Port działa płynnie (przez większość czasu stabilne 30 fps w 720p lub 1080 - odpowiednio tryb handheld lub dock) i widać, że to zupełnie inne doświadczenie niż nieszczęsne GTA: The Trilogy – The Definitive Edition. Grając w przenośny wariant RDR mamy wręcz wrażenie, jakby obie gry stworzyły zupełnie inne ekipy. Choć GTA dość wyraźnie naprawiono kolejnymi patchami i wprowadzono w nim więcej zmian wizualnych względem mocno skostniałych oryginałów, tak RDR działa o niebo lepiej. Bo że wygląda znacznie ładniej, to logiczne - wszak gra wyszła dużo później, niż perypetie bardziej współczesnych gangsterów.

Graficznie Red Dead Redemption na Switcha nie doczekało się większych usprawnień, ale mimo tego tytuł wygląda świetnie na ekranie konsolki Nintendo. Barwne zachody słońca, różnorodne krajobrazy - to wszystko robi duże wrażenie, szczególnie jeśli rozgrywkę toczymy na OLED-owym wariancie konsolki. Śmiało mogę pokusić się o stwierdzenie, że to jedna z najładniejszych gier akcji na Switcha - i nie psuje tego nawet parszywa gęba Johna Marstona.  


Screeny z Red Dead Redemption (SWITCH)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosmrPack   @   10:23, 08.03.2024
Do RDRedemption mam mieszane uczucia. Z jednej strony to udany western, a z drugiej czasami mnie irytowała. Za to dodatek Undead Nightmare wspominam bardzo dobrze. Brak multiplayera jest całkiem zrozumiały, bo Rockstar olał go w jedynce jak i dwójce dość prędko. Jak grałem na PS3 to tryb sieciowy był tak popsuty, że nie dało się normalnie w niego grać, ale kuriozalnie zdobycie maksymalnego poziomu było dzięki temu dziecinnie proste. Chyba kiedyś skuszę się na wersję Switchową.
1 kudosLucas-AT   @   20:28, 08.03.2024
Ostatnio ukończyłem wersję na PS4, a wcześniej grałem dawno temu na PS3 i większość z gry zapomniałem. Miło było wrócić i odkrywać fabułę na nowo, mając teraz w głowie wydarzenia z RDR 2, który jest prequelem.

Niedawno ponownie ukończyłem także RDR2 i teraz widzę jaka przepaść dzieli oba te tytuły. Ale to zrozumiałe - RDR1 wyszło w 2010 roku, a RDR2 w 2018.

Jeśli ktoś nie grał w żadną odsłonę, a chciałby nadrobić zaległości, to nie polecam jednak zaczynać od RDR2. Fakt, że to prequel może tylko zmylić i moim zdaniem trochę zepsuć wrażenia z RDR1. Po RDR1 możemy oczekiwać kontynuacji wydarzeń i wtedy możemy srogo się zawieźć.

Spoiler
Ot taki Bill. Niby w RDR1 go od początku ścigamy, przez co możemy mieć wrażenie, że będzie z nim wiele dialogów, a tak naprawdę jest ich mniej niż w samych tylko losowych dialogach w obozie w RDR2. To samo zresztą Dutch - nie ma co liczyć na jakiś rozbudowany wątek zemsty. Jest kilka cut scenek i tyle.


Lepiej więc zacząć od RDR1 i potem wskoczyć do rozwiniętego RDR2.

Oczywiście RDR1 to nadal poziom Rockstar. Nie chcę brzmieć zbyt negatywnie. Jeśli ktoś szuka w RDR1 świetnych dialogów i historii to ją znajdzie. To nadal druga najlepsza gra o Dzikim Zachodzie. Szkoda jednak, że jakiś remake jednak nie wyszedł. W trakcie gry nie ma ani jednego słowa o Arthurze, a to aż się prosi.