RetroStrefa - Metal Gear
Od kilku dni świat zagrywa się w Ground Zeroes, wstęp do pełnego Metal Gear Solid V. Na forach trwają spory o jego długość, padają kolejne rekordy speedrunów, porównywane są wersje na poszczególne platformy, lecz my dziś cofniemy się o prawie 27 lat, kiedy to w lipcu 1987 debiutował pierwszy Metal Gear. I wywrócił ówczesny gaming do góry nogami, idąc na przekór utartym schematom.
„Hideo Kojima” jeszcze nie znaczyło wtedy tyle, co obecnie, czyli geniusza, wizjonera, człowieka o niespotykanej wrażliwości. Zanim wydano jego opus magnum, był wyśmiewany za brak umiejętności programistycznych. Być może to właśnie perspektywa technicznego dyletanta pozwoliła mu spojrzeć na rozgrywkę pod innym kątem, choć jedną z przyczyn konstrukcji gameplaya w pierwszym Metal Gear stanowiły też ograniczenia sprzętowe: docelowa platforma, czyli 8-bitowy komputer MSX2, mający wtedy na karku już kilka dobrych lat. Kojima pierwotnie dążył w stronę kolejnej gry akcji, ale napotkał hardware’ową ścianę, limitującą ilość postaci i pocisków na ekranie, stąd obrócił ówczesny standard run’n’gun o 180 stopni, czyniąc z MG skradankę, koncentrującą się nie na walce, a jej unikaniu. To dopiero rewolucja i jednocześnie dowód na wolę pójścia pod prąd, akceptując ewentualne ryzyko komercyjnej klapy! Ażeby jeszcze bardziej podkręcić atmosferę, główny bohater – Solid Snake – zaczynał z… paczką fajek w kieszeni (i to wcale nie po to, by sobie zakurzyć spotkaniu jakiejś pannicy). Zero broni, lornetek, ładunków wybuchowych – to wszystko gracz musiał sam odnaleźć eksplorując poziomy.
Inspiracją dla kryptonimu głównego bohatera - Solid Snake'a - był Snake Plissken, grany przez Kurta Russella, główny bohater filmowej "Ucieczki z Nowego Jorku". Natomiast art na okładce samej gry "pożyczono" z pierwszego "Terminatora" - przedstawia Kyle'a Reesa, ojca Johna Connora. Z przyszłości, żeby było śmieszniej. |
Wbrew pozorom to wciąż on piastował rolę drapieżnika, który nie rzucał się na każdego tylko dlatego, że po prostu nie widział w tym korzyści. Jako rookie w FOXHOUND, formacji skupiającej najlepszych żołnierzy dowodzonych przez Big Bossa, został wysłany na swoją pierwszą, poważną misję do RPA, a konkretnie do Outer Heaven – bazy terrorystów pracujących rzekomo nad bronią masowego rażenia nowej generacji. Jakiś czas wcześniej zaginęła tam duma oddziału, Gray Fox, stąd jego odnalezienie dołączyło do celów Snake’a. Aż do końca gry tajemnicą pozostawała tożsamość lidera złoczyńców. I choć dziś prawie każdy wie, o kogo chodziło, nie zdradzajmy tego nowym graczom – może ktoś z Was, kto nie zna serii, właśnie rozmyśla nad zainteresowaniem się nią? A jest czym, gdyż Metal Gear położył stabilne, a nawet Solidne fundamenty pod całą sagę. Oczywiście wszystko kręci się wokół skradania, lecz nie tylko – w MG liczyło się także wykorzystanie szerokiego wachlarza broni i gadżetów, w tym naturalnie ikonicznego kartonu, pomocnego przy przemykaniu cichaczem. Protagonista spotykał bowiem na swojej drodze bossów podatnych na konkretny rodzaj uzbrojenia (co już samo w sobie uchodziło wtedy za nie lada ficzer) oraz przeszkody, wymagające posiadania jednej, konkretnej rzeczy - nawet, jeśli miałaby zostać użyta wyłącznie raz. Przepastne kieszenie Snake’a mieściły całą zbrojownię, a dodatkowo zdobywając kolejne rangi (poprzez zwycięstwa nad bossami i uwalnianie zakładników), zwiększaliśmy liczbę przenoszonej amunicji czy apteczek (zwanych w serii „Racjami”).
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler