RetroStrefa - Metal Gear
Ogólnie Metal Gear imponował przede wszystkim głębią rozgrywki, bo oprawa graficzna nie należała do porywających, choćby ze względu na ograniczenia platformy. Produkcja otrzymała za to niezły soundtrack, zaś kilka motywów muzycznych na stale weszło do kanonu serii. Nic dziwnego, że wydawca tytułu – Konami – postanowił zarobić także wśród posiadaczy innego sprzętu, przede wszystkim na rynku amerykańskim, gdzie MSX2 nie dystrybuowano. Stąd padło m.in. na popularnego ówcześnie NES-a/Famicoma. Port opracował w kilka miesięcy inny oddział firmy, kierowany przez Masahiro Ueno, bez wiedzy zespołu Kojimy. Japońska korporacja chciała mieć gotowy produkt po 3 miesiącach i zaleciła tyle odstępstw od oryginału, ile się tylko dało, by uczynić wersję konsolową czymś nowym dla konsumentów. Z tego też względu Kojima wyparł się wspomnianego portu i nie ma mu się co dziwić, bo nikt go nawet nie raczył o nim poinformować. Dość powiedzieć, że tego Metal Geara ciężko w ogóle tak nazwać, ponieważ próbę zniszczenia rzeczonego ustrojstwo zastąpiło wysadzenie… superkomputera i to o wiele prostszą metodą. Tłumaczono to ograniczeniami sprzętowymi, ale to tak, jakby z Super Mario wywalić wszystkie rury. Różnice czaiły się praktycznie w każdym aspekcie (np. na NES-ie nie ma szansy na wydropienie czegoś przez zabicie strażnika w walce wręcz), zaś rozpoczynała się krótkim intro, w którym 4 żołnierzy skacze na spadochronach z samolotu. No dobra, jeden z nich to pewnie Solid Snake, a reszta? Do dziś nie wiadomo, co się autorom konwersji wtedy ubzdurało. Faktem natomiast pozostaje, że w wersji na Commodore 64 widziano już tylko protagonistę. Ona sama kulała ze względu na jeszcze większe zacofanie technologiczne sprzętu. Na tym jednak ekspansja pierwszego Metal Geara wcale się nie skończyła: świat graczy doświadczył go m.in. na DOS-ie, a nawet na Wii (za pomocą Virtual Console) czy telefonach komórkowych.
U góry - Metal Gear. U dołu - Supercomputer z wersji na NES-a. Gdzie Rzym, gdzie Krym... |
A najlepsze jest to, że oryginalny Metal Gear wcale nie odszedł w zapomnienie – oprócz Virtual Console na platformach Nintendo kupicie ją obecnie jako element Metal Gear Solid HD Collection. Powodem jest jej obecność w kompletnej edycji trzeciej części – Subsistence. Posiadacze PS2 mogą poszukiwać właśnie jej bądź odkurzyć grę już czekającą na półce. Plusem tych wersji jest m.in. poprawione tłumaczenie – pierwotnie podczas przekładu z japońskiego na angielski pominięto aż 56% komunikatów z Codeca. Dołożono także nowy poziom trudności – easy – oraz tryb „Boss Survival”, czyli serię starć z najgrubszymi rybami. Czy warto? Zdecydowanie tak, bo to zaprawdę rasowy Metal Gear! Wystarczy kilka minut, by zapomnieć o archaicznej oprawie, wierzcie mi.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler