Alana dostałem pod choinkę od dziewczyny, ale zabrałem się za niego dopiero niedawno. Dziś skończyłem 3. odcinek i muszę przyznać, że gra jest przede wszystkim śliczna - widoczki są niesamowite, zaś oświetlenie, mgły i bogactwo detali sprawiają, że to wciąż jedna z najładniejszych gier. Dalej idzie klimat - rzeczywiście mnóstwo w nim elementów znanych z horrorów Kinga, nawet sam Alan wspomina o inspiracjach tym pisarzem, ale - Stefan ma to do siebie, że w jego książkach dość często z wielkiej chmury spada mały deszcz. Mam nadzieję, że dzieło Remedy nie oddaje akurat tej cechy powieści Kinga, choć komentarz powyżej średnio nastraja. Gdybym miał z tytuły wymienić książkowe inspiracje, byłyby to pewnie "Misery" i "Pokochała Toma Gordona".
Druga kwestia to przeładowanie nawiązaniami do Max Payne'a - 3. odcinek co prawda od nich ucieka, ale w dwóch poprzednich co rusz napotykałem znajomy element. Wchodzę do łazienki - a tam painkillery. Znajduję kartkę maszynopisu - odzywa się Max, a treść jest ewidentnie o nim. Mieszkanie pisarza? Nowy Jork. Gdzie tam wracamy? W retrospekcji. Co za oknami? Śnieżyca. Nawet Alice w pewnym zakresie przypomina Monę Sax. Zresztą sam sposób opowiadania historii (narracja głównego bohatera) również przypomina Max Payne'a.
Alan Wake ma jednak swój charakter i potrafi się obronić. Generalnie mam jednak wrażenie, że to takie dobrze zrobione Alone in the Dark V - bohaterem też jest gryzipiórek, też szwenda się nocami po lasach, czasem pojeździ, a za przeciwników ma Opętanych, zaś gdzieś tam majaczy wielka tajemnica i szczypta twórczości Lovecrafta.
Jak już wspomniałem - skończyłem już 3 odcinki i jestem ciekaw, co będzie dalej, bo zrobiło się bardzo, bardzo ciekawie.