A ja sądzę, że problem jest w czym innym - w tym, gdzie MY ludzie dorośli... - o matko... ja jestem już w tym wieku, że staję się z powrotem dzieckiem!! ;) ;) - szukamy materiału do głębokich przemyśleń o wartości życia, relacji międzyludzkich itp.
Nie w grach Panowie, nie w grach... od tego były, są i będą (pomimo wszystko) książki...
Wychowałam się w PRL-u, kiedy książki były tanie, księgarni w Warszawie było na pęczki, a nasze wydawnictwa wydawały najlepszą światową literaturę w przekroju poprzez wieki aż do najbardziej współczesnej. To książki były uzupełnieniem domowego wychowania, uczyły empatii, zrozumienia drugiego człowieka i tego, że nie musimy się zgadzać, ale powinniśmy właśnie rozumieć... A także to książki pokazywały trudne wybory i ich konsekwencje, najlepiej jak można.
Gry - moim osobistym zdaniem, możecie mieć inne - nie są od tego. Ponieważ i tak nigdy nie dogonią, nie mówiąc o zastąpieniu, dobrej literatury.
Bardzo się cieszę, że zetknęłam się z grami dopiero jako bardzo już dorosła osoba - bo gry wciągają i ciągną... żeby kupować kolejne...
Dzięki temu, że nie było gier, czytałam średnio 1 książkę na dwa dni i był to z pewnością czas spędzony lepiej, niż przy grach. ;) Szczególnie, że nie było literatury klasy B, nie mówiąc o gorszej.
Uwielbiam gry - przeczytałam już w życiu tyle, że mogę sobie pozwolić na tę rozrywkę - i nie oczekuję od gier nic więcej. Mają być fajne, zabawne, kolorowe, śliczne, itd. - mają być rozrywką.
Oczywiście rozumiem podejście Autora jak i Komentatorów - rozumiem nawet to, że Wy nie zrozumiecie mojego podejścia.
Bo w całkiem innym świecie przyszło Wam żyć... ;)