Kane & Lynch 2: Dog Days - beta test (PC)
Jedną z najistotniejszych modyfikacji w stosunku do jedynki jest system zasłon. Tym razem kontrolowany przez gracza „zawodnik” nie przykleja się do nich sam, a trzeba to uczynić wciskając odpowiedni przycisk. Dopiero wówczas nasz heros wykorzysta pobliski przedmiot jako ukrycie. Dobrze zrealizowano też zmianę przyczajek, możemy bowiem zadecydować w którą stronę chcemy się przemieścić i następnie przy pomocy tego samego, jednego klawisza, zrealizować akcję. Pośród gradu kul i zalewającej nasze oczy krwi, rozwiązanie zapewnia przeżycie i nie raz uratowało mi tyłek.
W sytuacjach krytycznych można też skorzystać z żywej tarczy, podchodząc do jakiegoś kolesia i przystawiając mu spluwę do skroni. Przez najbliższe kilkadziesiąt sekund będzie on dzielnie przyjmował na klatę wszystkie lecące w naszym kierunku kule, my natomiast będziemy mogli swobodnie sprzątnąć bandziorów. Oczywiście wcześniej, czy później żywa tarcza zejdzie z tego świata. Wówczas lepiej nie stać w samym środku zadymy. Mimo iż, nawet gdy nasz stan jest krytyczny, możemy strzelać i kierować się w stronę zasłony, w grze zginąć jest dość łatwo. Powiedziałbym, że czasem zbyt łatwo. Nasz protegowany jest na przykład prawie całkowicie bezbronny gdy atakuje go pies. Jeśli nie zatłuczemy go nim dobiegnie do celu, szansa na zgon jest bardzo duża. Sytuacja jest też irytująca z jeszcze jednego powodu. W przeciwników trzeba niejednokrotnie wpakować pół magazynka. Rzadko wystarcza jeden strzał w głowę, często konieczna jest seria. Dopiero ostro zmasakrowana facjata jest równoznaczna z śmiercią naszego celu. W tych bardziej drastycznych przypadkach (strzał z shotguna w gębę z odległości 1m) gra cenzuruje efekt dekapitacji przy pomocy specjalnej „pikselozy”. Za pierwszym razem nie mogłem powstrzymać śmiechu, później jednak poczułem klimat zabawy i wszystko pasowało jak ulał.
Na koniec jeszcze został mi fenomenalny dźwięk oraz mniej porywający tryb rozgrywek wieloosobowych, który testowałem nieco wcześniej na konsoli Xbox 360. Oprawa audio jest bez zarzutów. Nasi protegowani świetnie wypowiadają swoje kwestie, odgłosy wybuchów i wystrzałów brzmią naturalnie, a pojawiająca się tu i tam muzyka, pogłębia klimat zabawy, nigdy nie odbierając prymu akcji. Jest naprawdę tak, jak być powinno. Tego samego nie można powiedzieć o chaotycznym i niedopracowanym trybie Multi, który tak naprawdę ma szansę zabłysnąć tylko po odpaleniu co-opa. Tego jednak nie dane mi było sprawdzić. Przetestujemy go dopiero po premierze, w tym momencie serwery świeciły pustkami.
Podsumowując, Kane & Lynch 2: Dog Days to krok w dobrym kierunku. Gra nie powala graficznymi bajerami, aczkolwiek oferuje unikatowe doznania zarówno estetyczne jak i w kwestii fabularnej. Myślę, że po premierze z radością sprawdzę pełną wersję i sądzę, że nie będę zawiedziony. W tym momencie szykuje się bardzo dobry shooter, którego myślą przewodnią jest zadyma!
Kane & Lynch 2: Dog Days nie wzbudza na każdym kroku zachwytów, wygląda jednak na to, że będzie rasowym shooterem, którego bohaterami jest najbardziej charyzmatyczne duo w historii gier.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler