Alone in the Dark - wrażenia z prezentacji (PC)
Alone in the Dark było jednym z pierwszych survival horrorów, w jaki miałem okazję zagrać. Pierwsza część cyklu zrobiła na mnie w 1994 roku (grałem z dwuletnim opóźnieniem) ogromne wrażenie. Głównie ze względu na to, że deweloperzy wykorzystali w niej zaskakujący i nowatorski sposób generowania oprawy. Mieliśmy bowiem pre-renderowane tła, na które nałożone zostały wykonane z poligonów postaci. Tytuł w efekcie został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa, jako pierwsza w historii gra z gatunku survival horror zrealizowana w 3D.
Po tym, jak na rynku pojawiła się odsłona pierwsza, seria otrzymała dwie kolejne części, domykające w sumie trylogię. Alone in the Dark 2, w przeciwieństwie do pierwowzoru, nie było już przede wszystkim survival horrorem. Deweloperzy postanowili bowiem większy nacisk położyć na akcję oraz wykorzystanie broni do tego, by walczyć z napotkanymi potworami. Jeśli chodzi o "trójkę", która pojawiła się w sprzedaży w roku 1994, powrócono w niej do zabawy bardziej klasycznej, skupiającej się na eksploracji, rozwiązywaniu łamigłówek oraz poszukiwaniu drogi progresji. Deweloperzy dostrzegli prawdopodobnie aspekty, które czyniły cykl wyjątkowym i na nich oparto zabawę, za co chwała im była!
Przez kilka kolejnych lat seria nie była rozwijana, aż wreszcie w 2001 roku zadebiutowało Alone in the Dark: The New Nightmare, a w roku 2008 dostaliśmy po prostu Alone in the Dark. Obie części były względnie udane i całkiem nieźle się sprzedawały (w przeciwieństwie do wydanego w 2015 roku, mocno przeciętnego Alone in the Dark Illumination), ale ostatecznie nie zdecydowano się ich nigdy kontynuować, tudzież bardziej rozwijać. O istnieniu marki przypomniała nam całkiem niedawno firma THQ Nordic, która kilka lat temu postanowiła kupić od Atari licencję i przygotować swoisty reboot. Jako że uczestniczyliśmy niedawno w specjalnej jego prezentacji, przygotowaliśmy nasze wrażenia.
Nowe Alone in the Dark opracowywane jest przez studio Pieces Interactive. Nie ma ono co prawda doświadczenia w survival horrorach, ale ma na swoim koncie całkiem sporo innych gier. Z tego względu wypada dać im szansę. Szczególnie, że to, co nam pokazano wygląda naprawdę solidnie. Widać, że deweloperzy mają pomysł i wiedzą, w którym kierunku chcą iść.
Akcja nowego Alone in the Dark toczy się w latach 20. ubiegłego stulecia, a głównymi bohaterami przedsięwzięcia są Emily Hartwood (wciela się w nią aktorka Jodie Comer) oraz prywatny detektyw Edward Carnby (gra go David Harbour). Druga z wymienionych postaci powinna być znana fanom cyklu, wszak od niego wszystko się zaczęło. Była ona zawsze w centrum uwagi deweloperów, choć zabieg z dwójką protagonistów nie jest nowością. Na podobne rozwiązanie zdecydowali się twórcy Alone in the Dark: The New Nightmare.
Wracając do naszego rebootu, Edward i Emily przybywają do posiadłości Derceto, aby zbadać tajemnicze zaginięcie Jeremiego Hartwooda, wuja Emily. Tam ścieżki naszych protagonistów się rozejdą, a pełne poznanie wątku fabularnego będzie wymagało przejście gry co najmniej dwukrotnie: raz z perspektywy naszego detektywa, a drugi raz z pomocą Emily. Wątki obu bohaterów będą się oczywiście ze sobą zazębiać i przeplatać, ale deweloperzy obiecują, że wielokrotnie będziemy zaskakiwani. Mamy bowiem zwiedzać unikatowe miejsca, rozwiązywać unikatowe zagadki i prowadzić unikatowe rozmowy. Postaci niezależne mają inaczej reagować na Edwarda, a inaczej na Emily, co znacząco zróżnicuje zabawę. Do tego, dla Edwarda odszukanie wuja Emily jest zwykłą pracą. Emily jest natomiast emocjonalnie związana z tym wszystkim, co dzieje się dookoła.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler