Druga ważna zmiana, jeśli chodzi o rozgrywkę, to poziomy trudności scenek QTE, czyli wydarzeń, podczas których musimy w określonej kolejności oraz czasie wciskać pojawiające się na ekranie przyciski. Twórcy dostawali od graczy sygnały o tym, że niektóre QTE sprawiają im problemy. Właśnie z tego powodu zdecydowano, że możliwe będzie wybranie poziomu trudności takich sekwencji. Gracze liczący na wyzwanie, nadal będą musieli wykazywać się zręcznością i refleksem. Osoby, które zechcą jedynie poznać fabułę, nie będą zmuszane do powtarzania tych samych scen wielokrotnie. Każdy powinien dopasować QTE do własnych preferencji.

To samo można napisać w przypadku dostępnych trybów zabawy. Twórcy przewidzieli ich w sumie cztery, czyli dokładnie tak, jak w poprzednich dwóch grach. Do wyboru są Dzielona opowieść (zabawa przez sieć ze znajomymi), Noc filmowa (zabawa w pięć osób siedzących wygodnie przed jednym ekranem), a także dwie ścieżki filmowe, różniące się tym, jak przycięta została opowieść. Jedna z nich, wersja Kuratora, pozwoli nam doświadczyć wydarzeń z gry z perspektywy całkiem innych postaci. Co to ogólnie oznacza? Że House of Ashes będzie można przejść kilkakrotnie. Deweloperzy wręcz do tego zachęcają, wszak zarówno ścieżek progresji, jak i zakończeń jest kilka. Poznanie wszystkich możliwości, a także pełni opowieści niemożliwe jest za sprawą pojedynczego podejścia.

Podsumowując, House of Ashes zapowiada się naprawdę ciekawie. Nowa odsłona antologii The Dark Pictures nie ma jeszcze daty premiery, ale spodziewamy się jej w tym roku. Grać będziemy wówczas na komputerach osobistych oraz konsolach poprzedniej i nowej generacji. Na next-genach oczywiście zobaczymy jakieś usprawnienia w stosunku do starszych platform, ale w tym momencie nie wiemy jakie. Różnice mają być widoczne na pierwszy rzut oka, jak zapewniają deweloperzy i tyle. Ja czekam z niecierpliwością i liczę na przygodę jeszcze lepszą od dwóch dotychczasowych. Jest na to duża szansa.