Pokemon Go - dom mężczyzny stał się areną walk
''Pomocy, mój dom stał się gymem w Pokemon Go''.
Jeżeli nas ostatnio odwiedzaliście, na pewno słyszeliście o szaleństwie związanym z Pokemon Go. Gra polega na szukaniu Pokemonów, wykorzystując przy tym tzw. rzeczywistość rozszerzoną. Na ekranie naszego telefonu wyświetla się wirtualna mapa, przygotowana na podstawie ulic miasta, w którym się znajdujemy. Pewne obiekty, jak np. supermarkety, centra handlowe czy... kościoły służą zaś za tzw. gymy, czyli areny walk. I jak się okazuje - stwarza to wiele problemów w realnym świecie.
Wcześniej donoszono chociażby o australijskiej policji, która wystosowała do graczy prośbę o nie wchodzenie na posterunek w celu poszukiwania Pokemonów w Pokemon Go. Dodano, że można je złapać bez potrzeby zaglądania do środka budynku i tym samym dezorganizowania pracy funkcjonariuszy.
Dzisiaj z kolei docierają do nas wieści o mężczyźnie, którego dom stał się wspomnianym wcześniej gymem. Oddajmy mu głos:
"Obudziłem się dość późno, trochę skacowany. Wszystko na co miałem ochotę, to nakarmienie moich głodnych i z tego powodu wściekłych kotów, a później wypicie tyle zimnej kawy, ile tyko dałbym radę. Poszedłem więc do kuchni i gdy tak tam stałem, skapnąłem się, że przed moim domem jest trzech gości" - wyjaśnia Boon Sheridan z Massachusetts.
"Chwilę później się to powtórzyło. Poszedłem zrobić coś i wróciłem by przygotować lunch, ale z ciekawości spojrzałem przed dom w poszukiwaniu ludzi. I co? Byli tam, i to z 5-6 osób. W mojej głowie miałem tylko myśl - kurde, żeby tylko sąsiedzi nie pomyśleli, że jestem dealerem narkotyków! Na szczęście znam tę aplikację [Pokemon Go - dop. red.], wiem o co tam chodzi. To jednak trochę niezręczne, gdy ktoś nieznajomy stoi ci przed domem. Mogę jednak dodać, że wszyscy dotychczasowi gracze byli na tyle ogarnięci, że nie próbowali otworzyć furtki i wejść mi na podwórko, czy tym bardziej przeskakiwać przez płot. Kilku gości zaparkowało mi co prawda na wjeździe, ale gdy powiedziałem, żeby odjechali, od razu to zrobili i przepraszali za zamieszanie. Wszyscy byli spoko, ale to trochę dziwne, gdy przed twoim domem dzieją się takie rzeczy" - dodaje Sheridan.
Pokemon Go nie powinno oznaczać jako gymy zwykłych posesji, ale w tym przypadku miało miejsce pewne nieporozumienie - otóż Boon mieszka w obiekcie, który niegdyś służył za kościół. Na ten moment nie wiadomo czy z jego posesji zostanie zdjęty status gymu. Aby się to stało, z pewnością musiałoby zareagować samo studio Niantic, odpowiedzialne za tytuł. Aktualnie ekipa jest bardzo zajęta doprowadzaniem serwerów do stanu użyteczności, które nie wytrzymały natłoku graczy. Z tego powodu na ten czas wstrzymano premierę gry w Europie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler