J.J. Abrams zawiedziony grową adaptacją Star Treka
Growy Star Trek miał jedno zasadnicze zadanie - połączyć pierwszą i drugą część najnowszej wersji filmowego hitu tak, aby osoby, które zdecydują się skoczyć do kina, miały pełnię obrazu, jeśli chodzi o wątki fabularne filmów.
bigboy177 @ 13.09.2013, 14:39
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
pc, ps3, xbox 360
Growy Star Trek miał jedno zasadnicze zadanie - połączyć pierwszą i drugą część najnowszej wersji filmowego hitu tak, aby osoby, które zdecydują się skoczyć do kina, miały pełnię obrazu, jeśli chodzi o wątki fabularne filmów. Niestety, jak to w przypadku adaptacji bywa, gra okazała się przeciętniakiem nie zadowalając ani graczy, ani recenzentów, ani reżysera, J.J. Abramsa, odpowiedzialnego zarówno za Star Trek, jak i Star Trek Into Darkness.
W trakcie rozmowy z ekipą Gamerhub, Abrams powiedział:
"Ostatnia gra była oczywiście wielkim zawodem, początkowo byliśmy zaangażowani w jej produkcję, ale w pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że nie idzie to tak dobrze, jak powinno, a zatem się wycofaliśmy, a oni kontynuowali... wiecie."
Szkoda, że Abrams nie zdradził co konkretnie sprawiło, że zrezygnowali z tworzenia twórców gry. Co im się nie podobało. Grafika? Brakowało jakiś elementów? Czy po prostu już w tak wczesnej fazie tworzenia, rozgrywka ssała na całej linii.
"Dla mnie gra powinna mieć coś, co przyniesie korzyści dla serii i będzie czymś ekscytującym, przyjemnym, a zamiast tego było czymś innym, czymś co mnie osobiście emocjonalnie zabolało. Pracowaliśmy ciężko nad filmem, a gdy wyszła gra, wszystko wzięło w łeb. Gra miała pomóc filmowi, a wydaje mi się, że mu zaszkodziła."
Czy zaszkodziła, czy nie - nie sposób określić. Pewne jest, że na pewno nie pomogła, bo recenzje jakie zebrała nie są powalające.
"Wszyscy wiemy, mam na myśli osoby kochające gry oraz filmy... że bardzo rzadko film oparty na grze, albo gra oparta na filmie się sprawdza. Najczęściej dostajemy coś, co wygląda na zwykłą marketingową zagrywkę, mającą na celu nabicie dodatkowej kasy na marce. Nie tak powinno się robić grę, nie tak powinno się robić film."
Oczywiście, że nie. Warto zachować pewne wspólne elementy, ale faktycznie zarówno gra, jak i film powinny posiadać własną tożsamość, a nie być jedynie odciętym kuponem.
"Marzeniem jest - a pracujemy nad kilkoma grami z Valve - powiedzieć, dobra, mimo że to gra, albo mimo że to film, pomyślmy co czyni z tego doświadczenia coś wspaniałego? Zaczynając od początku, musimy zbudować unikatowe doświadczenie. Nie ważne czy to film, gra, książka, czy muzyka. Wszystko co jest na czymś oparte, musi mieć też charakterystyczne elementy. Bardzo często mamy do czynienia z czymś podklejonym na siłę, a wtedy to nic dobrego."
W sumie dobrze prawi (i ciekawe co tam gotuje dla Valve?). Oby tylko wierzył w to, co mówi i postarał się podczas tworzenia kolejnej odsłony Gwiezdnych Wojen. Mam lekkie obawy co do tego, że Disney chce je zrobić głównie dla kasy, a nie po to, aby przywrócić do życia słynną markę i dać nam godną kontynuację pierwotnej trylogii. Co myślicie o słowach Abramsa? Dajcie znać w komentarzach.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler