Castlevania: Symphony of the Night (XBOX 360)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Castlevania: Symphony of the Night (XBOX 360) - recenzja gry


@ 12.08.2010, 17:53
Marcin "Janek_wad" Janicki



Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Za anihilację upartych oponentów dostajemy bowiem punkty doświadczenia oraz – od czasu do czasu – przedmioty. Twórcy umiejętnie wprowadzili do rozgrywki pewne elementy RPG, a te dość znacznie zwiększają żywotność tytułu. Alucarda charakteryzuje pięć umiejętności, jakie wraz z awansem na kolejny poziom zyskują na wartości. Co oczywiste, podróż do co bardziej niebezpiecznych rejonów zamku zaraz po rozpoczęciu przygody, nie będzie dobrą decyzją. Część lokacji jest okupowana przez mocnych przeciwników, a część niedostępna w początkowym stadium gry. Żeby odblokować wszystkie przygotowanie przez twórców miejscówki, będziemy musieli dość wnikliwe obserwować przemierzane pomieszczenia, szukać ukrytych przejść, nadwątlonych murów, tudzież miejsc, które można pokonać z pomocą specjalnych umiejętności.

Castlevania: Symphony of the Night (XBOX 360)

No właśnie, specjalne umiejętności. Główny bohater tytułu potrafi skorzystać z wielu całkiem interesujących tricków. Sęk w tym, że by móc którykolwiek z nich wcielić w życie, trzeba pierwsze odnaleźć konkretną "znajdźkę". I tak, Alucard może posiąść moc przemiany w: wilka, nietoperza, tudzież ducha. Każda z wymienionych form pozwoli na eksplorację niedostępnych wcześniej komnat oraz szybsze przemieszczanie się pomiędzy poszczególnymi lokacjami. Niestety, jak w prawdziym życiu, tak i w Symphony of the Night nie ma nic za darmo. Każda przemiana pociąga za sobą utratę magicznej mocy, zwanej potocznie maną. Tą wykorzystamy również do czarowania. Syn Draculi opanował kilka prostych, aczkolwiek niezwykle przydatnych sztuczek, które w czasie przygody niejednokrotnie okażą się bardzo przydatne. Jest tylko jedno "ale". By nauczyć się którejkolwiek z nich, trzeba zakupić odpowiedni zwój u sklepikarza (nie pytajcie tylko, jakim cudem w zamczysku Draculi znalazł się ten wędrowny handlarz starociami), bądź ... w dowolnym momencie rozgrywki wklepać sekwencję klawiszy, odpowiadającą konkretnemu ruchowi. Oczywiście, bez pomocy w postaci internetowych poradników i tym podobnych handicapów, do przypadkowego wystukania którejkolwiek z tych sekwencji potrzebna będzie spora doza szczęścia.

W trakcie starć z licznymi straszydłami szczęście nam już niestety nie pomoże. Jeśli o system walki idzie, recenzowana Castlevania – podobnie zresztą jak jej starsi bracia – jest typową zręcznościówką. Opanowanie podstawowych ataków nie stanowi co prawda żadnego problemu, lecz skuteczna walka z wykorzystaniem ruchów specjalnych to już dużych rozmiarów wyzwanie. Najbardziej skomplikowane kombinacje wymagają sporej zręczności, a ich wykonanie bez pomocy gałki analogowej byłoby zadaniem dość karkołomnym. Mimo wszystko, tzw. "specjale" do ukończenia tytułu niezbędne nie są. Warto za to dość dokładnie zbadać cały zamek, gdyż w pozornie niedostępnych miejscach znaleźć można najbardziej wartościowe przedmioty. Całego tego ustrojstwa mamy w Symfonii Nocy pod dostatkiem – od jednoręcznych mieczów i niezwykle przydatnych tarcz, przez obdarzone unikalnymi umiejętnościami zbroje, aż po kolorowe sygnety podnoszące poszczególne statystyki bohatera. Dla wszystkich, którzy uwielbiają RPG-owe zbieractwo, zwiedzanie ponurego zamczyska będzie nie lada przygodą.

Castlevania: Symphony of the Night (XBOX 360)

Na oddzielny akapit zasługują maszkary rodem z piekieł, jakie uparciuch Dracula wysyła naprzeciw Alucardowi. Wśród piekielnych zastępów nie mogło zabraknąć miejsca dla szkieletorów, zombiaków, zakutych w metalowe zbroje rycerzy, upierdliwych niczym teściowa nietoperzy i masy innych niemilców, których łączna liczba waha się gdzieś w okolicach 140 (słownie: stu czterdziestu !). Z wiadomych względów, najbardziej wymagającymi przeciwnikami są bossowie poszczególnych aren. Powalenie przerośniętych kreatur z reguły zajmie nam nieco więcej czasu niż walka ze standardowymi oponentami, aczkolwiek część wielgachnych brzydali bardzo łatwo ujarzmić z pomocą unikalnych elementów ekwipunku. Trzeba tylko wiedzieć, jaki przedmiot okaże się skuteczniejszy w potyczce z konkretnym gagatkiem. No i oczywiście ... posiadać takowy "item" w plecaku.


Screeny z Castlevania: Symphony of the Night (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosbat2008kam   @   18:14, 12.08.2010
Grałem kiedyś w tą grę na PSX-ie Uśmiech . Jedna z najlepszych gier na Playstation Pierwszego Dumny . A teraz to samo na X360, podciągnięte pod standary dzisiejszych gier (czyli dobra grafika itp.). Muszę to mieć Uśmiech .