Najwięksi fani Nintendo mieli już okazję zagrać w Super Mario 3D World na Wii U, ale nie ma co ukrywać, że ze stacjonarną konsolą od Big N wydaną w 2012 roku obcowali nieliczni. Zupełnie nie dziwi więc polityka Japończyków, polegająca na wydawaniu portów, fantastycznych przecież, gier z Wii U na Switcha. Dzięki temu nawet nie setki tysięcy, ale miliony nowych fanów wirtualnej rozgrywki może - po raz pierwszy - zagrać w te świetne tytuły. A gdy dorzucimy jeszcze do tego dodatkową, zupełnie nową zawartość, otrzymujemy często prawdziwe perełki. Czy tym razem jest właśnie tak? Recenzja Super Mario 3D World + Bowser's Fury powinna zapewnić Wam odpowiedź na to pytanie.
Super Mario 3D World + Bowser's Fury jest portem w klasycznym wydaniu, ale, jak sama nazwa wskazuje, tytuł rozbudowano o tryb Bowser's Fury. Zacznijmy może od niego, bowiem stanowi powiew świeżości dla tego portu. To jakby osobna gra, którą możemy włączyć bezpośrednio z poziomu menu. Jest to o tyle fajne, że nie ma konieczności niekiedy upierdliwego przechodzenia podstawowej wersji gry, by dotrzeć do dodatkowej zawartości. Nie wiem jak Was, ale mnie takie rozwiązanie, stosowane często przez innych twórców, zwyczajnie irytuje - tutaj Nintendo wykłada nam deser od razu do obiadu, nie musimy na niego czekać.
W Bowser's Fury stajemy - jako Mario - naprzeciwko odwiecznego wroga, czyli - rzecz jasna - Bowsera. Z niewyjaśnionego do końca powodu nasz oponent oszalał i urósł do gigantycznych rozmiarów, niczym Godzilla czy inny King Kong. Pogłębionego w szaleństwie Bowsera próbuje powstrzymać nie tylko wąsaty hydraulik, ale też Bowser Jr., z którym wchodzimy w owocną kooperację. Zabawa jest o tyle ciekawa, że w młodego Bowsera wcielić może się inny gracz, więc jesteśmy w stanie pograć np. z dziewczyną czy dzieckiem. Nasz kolega Junior unosi się w powietrzu i z niego może też atakować, więc wspólne granie i wspieranie się w akcji nabiera sensu.
Samotna zabawa nie wypada jednak gorzej, a gdy kompana do zabawy nie mamy, w naszego pomocnika wciela się komputer. Co interesujące, możemy sami zdecydować w jakim stopniu Bowser Jr. sterowany przez SI ma nas wspierać - czy robić to bardzo owocnie, czy może pozostać bardziej asertywnym.
Rozgrywka w Bowser's Fury przypomina to, co znajdziemy w podstawowym Super Mario 3D World, ale widać, że twórcy przemycili tu nieco świeżych rozwiązań, z których korzystało genialne Super Mario Odyssey. Zabawa to nadal klasyczne Mario w 3D - jest więc sporo skakania, wspinania się (w kocim stroju!), walki z przeciwnikami, ale przede wszystkim - zbieractwa. Pomyślnie zaprojektowane lokacje zachęcają do zabawy, a dodatkową atrakcję stanowi regularnie atakujący nas Bowser. Ciekawym urozmaiceniem w przypadku jego agresji jest zmiana scenerii - nagle kolorowy i słoneczny świat przeobraża się w potworną scenę, niczym z filmu katastroficznego. Zapadający mrok, latające kule ognia - to wszystko robi wrażenie, szczególnie gdy uświadomimy sobie, że nadal gramy w Mario. Największym zaskoczeniem jest jednak finalne starcie, gdy nasz Mario... także rośnie do potężnych rozmiarów i toczymy z Bowserem bój niczym w filmach z cyklu Power Rangers!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler