Powiecie: a co z bronią palną? Faktycznie takowa w grze występuje i nawet w miarę da się z niej strzelać. Jest tu jednak kolejny problem. Gdy mamy jednego wroga, w porządku, można ogarnąć, ale gdy jest kilku celowanie jest strasznie nieprecyzyjne. Niebywale powolne jest też przełączanie się pomiędzy różnymi rodzajami wyposażenia, co oznacza, że znowu robi się chaotycznie i giniemy. Przeciwnicy nie mają też słabych punktów. Nie myślcie o tym, że – jak w Dead Space – spowolnicie oponenta, odstrzeliwując mu nogi. Nie ma takiej opcji. To może strzał w łeb i po sprawie? Też nierealne. Nie ma tu jakiegoś wzorca. Przeciwnik czasem ginie po 3 strzałach, a czasem po 5. Na domiar złego, w pewnym momencie pojawiają się pokraki, które potrafią mutować – nawet, gdy je „zabijemy”. Po czym poznać, że zaczną mutować? W sumie znowu nie wiadomo. Niby wyłażą jakieś macki, ale czasem macki spowodują mutację, a czasem nie. Głupota straszna.
Trzecim sposobem na to, by ubijać potwory, jest rękawica zwana GRP. Rękawica to kinetyczna, a to oznacza, że na odległość możemy łapać oponentów, przyciągać ich do siebie, a potem np. miotać w kierunku niebezpiecznych przedmiotów (możemy też rzucić przedmiotem w potwory). Ponownie jednak jest tu problem. Otóż nie sposób określić ile rękawica ma jeszcze energii. Czasem wystarczy jej na to, by złapać trzech oponentów, a czasem dwóch. Żeby było ciekawiej, rękawica lubi sama „upuścić” potwora w najmniej oczekiwanym momencie. Niby możemy go często z powrotem złapać i zakończyć rzut, ale zdarza się też tak, że potwór jest upuszczany w momencie, gdy my wciskamy przycisk rzutu, który jest też przyciskiem wystrzału. W efekcie huku zlatują się wszystkie okoliczne pokraki, a nasz misterny plan, by się przekraść niepostrzeżenie, bierze w łeb.
The Callisto Protocol nie bardzo wie czym chce być. Twórcy obiecywali nam horror, jakiego jeszcze nie widzieliśmy, a w rzeczywistości gra przestaje być straszna po około godzinie. Czy zatem można liczyć na dynamiczną akcję? Niestety też nie, bo mimo że deweloperzy chcieli nam takową dostarczyć, Jacob jest ślamazarny i ociężały. Czuć, że uderza w potwory z dużą siłą, ale robi to strasznie niezręcznie i chaotycznie. Przez to dużo tu losowości, do której swoje trzy grosze dokładają niedziałające systemy.
Musi być jednak coś, dzięki czemu The Callisto Protocol się broni, prawda? W przypadku gameplayu nie mogę niczego znaleźć, ale na pochwałę na pewno zasługują osoby odpowiedzialne za oprawę audio-wizualną. Striking Distance zatrudnia prawdziwych speców od grafiki, a przez to zarówno lokacje (choć mocno powtarzalne), jak i przeciwnicy (choć jest mało rodzajów) prezentują się bardzo dobrze. Szczególnie duże wrażenie robią efekty świetlne, cieniowanie, refleksy itd. Wszystko to trzyma naprawdę wysoki poziom i często przystawałem, aby podziwiać kunszt grafików. Bardzo przyjemnie ogląda się też scenki przerywnikowe, które wykonano pieczołowicie i prezentują się naturalnie. Uzupełnia je oczywiście profesjonalny dubbing, muzyka i efekty specjalne. Tak. Oprawa audio-wizualna The Callisto Protocol to zdecydowanie pierwsza liga. Tym bardziej szkoda, że cała reszta jest tak mocno skopana.
Czy zatem polecam zakup? W tym momencie raczej bym go odradzał. Jeśli jesteście fanami survival horrorów, to może warto zagrać w ostatnie Resident Evil, ewentualnie coś starszego. Jeśli koniecznie chcecie coś w kosmosie, poczekajcie na remake Dead Space, który – jeśli deweloperzy nic nie skopali – będzie fenomenalnym doświadczeniem (pierwowzór takowym przecież był). Na siłę The Callisto Protocol kupić oczywiście możecie, ale ostrzegam, że jest spora szansa na to, iż będziecie przy nim się naprzemiennie złościć i nudzić. Ja jestem strasznie zawiedziony. Jest szansa na to, że twórcy z tego wybrną, że będą projekt rozwijać i dostaniemy bardziej dopracowaną kontynuację, ale to, co serwują nam teraz nie jest warte pieniędzy, jakie trzeba wyłożyć.
Świetna |
Grafika: Oprawa wizualna to w sumie najlepiej zrealizowany element gry. |
Świetny |
Dźwięk: Dźwięk idzie w parze z grafiką, oferując wysoki poziom. Twórcy nie do końca jednak potrafili wykorzystać udźwiękowienie, by zbudować klimat zaszczucia. |
Przeciętna |
Grywalność: Schematyczna i niedopracowana rozgrywka niestety nie porywa. |
Przeciętne |
Pomysł i założenia: Niektóre koncepcje są w porządku, jak np. system uników. Ale nic nie działa w 100% tak, jak powinno. |
Przeciętna |
Interakcja i fizyka: Gra często irytuje, bo deweloperzy nie byli w stanie dopieścić swoich propozycji. |
Słowo na koniec: Myślałem, że The Callisto Protocol będzie moją grą roku. Niestety deweloperom zabrakło czasu, weny, albo budżetu, aby wszystko dopieścić. Efekt końcowy zawodzi, co mnie osobiście bardzo smuci. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler