Mimo że Destiny 2 to nie MMO, a czymś bardziej w stylu Diablo III, tyle że z giwerami, grind jest tutaj podstawą. To dzięki ciągłemu powtarzaniu tych samych czynności jesteśmy w stanie namierzyć bardziej zaawansowane giwery, tudzież fragmenty pancerza, a następnie wykorzystać je w kolejnych, jeszcze trudniejszych i lepiej nagradzających wysiłki misjach – kółeczko się w ten sposób zamyka. Walczymy o pistolety, rewolwery, karabiny, granatniki, strzelby, wyrzutnie, a także elementy pancerza. Co ciekawe, nie zawsze wypadają one z wrogów, czasem otrzymujemy je od postaci niezależnych albo np. po zdobyciu engramów. Możliwości gromadzenia ekwipunku nie brakuje, trzeba mieć po prostu na to czas.
Do poznania pełni możliwości Destiny 2 potrzeba mniej więcej 20 godzin. Około 12 na to, by przebrnąć przez główny wątek fabularny, a kolejne osiem, aby sprawdzić różne modele zabawy wieloosobowej. End game stanowi tu wiesienkę na torcie, pamiętajcie jednak, że jest on oparty przede wszystkim na grindowaniu. Różnej maści misje poboczne (przygody), a także tryby PvP, tudzież współpraca, to po prostu bieganie, strzelanie i zbieranie. Przez pewien czas wszystko to sprawia dużo frajdy, ale po tygodniu grania nieszczególnie miałem ochotę wracać. Trochę brakowało mi w tym wszystkim ciekawszej otoczki fabularnej, jasno nakreślonych celów. Walczymy, bo walczymy. Dla mnie to za mało. Liczyłem na to, że jeśli chodzi o kreację świata twórcy Destiny 2 postarają się nieco bardziej.
Sam świat, nie biorąc pod uwagę jego tła fabularnego, to czysta poezja. Już dawno nie widziałem tak świetnie opracowanych map. Są wielkie (czasem przesadnie duże), zróżnicowane, ciekawe architektonicznie oraz strukturalnie. Każda miejscówka jest też inna, a podczas zwiedzania niektórych stawałem na moment, by rzucić okiem na to, co udało się przygotować grafikom. W ostatnio wydawanych grach często brakuje finezji, w Destiny 2 jest jej na tyle, że spokojnie dałoby się obdzielić kilka innych projektów.
Najnowsza produkcja Bungie mogłaby stanowić także inspirację dla innych deweloperów, jeśli chodzi o to jak fantastycznie przygotowano system strzelania. Pierwsze Destiny oferowało bardzo dynamiczny i wciągający model wymiany ognia, drugie jest pod tym względem zrealizowane jeszcze lepiej. Spokojnie wygrałoby ono nawet z genialnie opracowanym systemem strzelania z ostatniej odsłony cyklu DOOM. Naprawdę nie sposób się do czegokolwiek przyczepić. Akcje stanowiące połączenie broni dystansowej, granatów, broni ciężkiej oraz umiejętności specjalnych wyglądają tu fantastycznie – choć czasem gówno widać na ekranie.
Skoro o ekranie mowa, Destiny 2 jest bardzo urokliwą grą. Nie napiszę, że to najpiękniejszy projekt obecnej generacji, bo tak nie jest, ale zdecydowanie jest na czym oko zawiesić. O świetnych projektach map już napisałem, ale nie sposób nie wspomnieć o wyśmienitych scenkach przerywnikowych, bardzo ciekawie zaprojektowanych przeciwnikach (choć nie wszystkich), a także o efektach specjalnych – w szczególności tych związanych z oświetleniem. Silnik graficzny, z którego korzysta Bungie potrafi wygenerować naprawdę ładne obrazy, często wręcz zdumiewające, a przy okazji nie cierpi na tym wyśmienita optymalizacja. Zabawa jest płynna, nawet gdy na telewizorze prawdziwa zadyma.
Całość uzupełnia fantastyczna muzyka – jedna z najlepszych, jakie słyszałem od czasów Halo Reach – a także dźwiękowe efekty specjalne oraz profesjonalnie nagrane dialogi. Niektóre kwestie wypowiadane przez polskich aktorów brzmią… jakby… lekko sztucznie, ale w ogólnym rozrachunku jest solidnie. Ani raz nie czułem zażenowania słysząc dialogi w ojczystym języku, za co osobom odpowiedzialnym za polonizację należą się brawa. Angielska wersja także jest klasowa, trochę lepsza od polskiej, ale najważniejsze, że nie ma pomiędzy nimi przepaści. Jedynie mały rowek.
Mimo że na pewno o czymś zapomniałem, coś pominąłem, Destiny 2 to jedna z najlepszych sieciowych strzelanek bieżącej generacji. Na pewno nie jest to MMO, na pewno nie jest to klasyczny shooter. To mieszanka elementów z różnych gier i różnych gatunków, ale nie ma w tym nic złego. Wiele w stosunku do jedynki usprawniono i jeśli nie przeszkadza Wam grindowanie, to bierzcie w ciemno! Ja swoją przygodę z Destiny 2 zakończyłem po około 50 godzinach emocjonującej zabawy, ale jestem przekonany, że chętnie wrócę po tym, jak w sieci pojawią się kolejne dodatki oraz nowe wydarzenia.
Świetna |
Grafika: Jedna z najładniejszych gier bieżącej generacji. |
Świetny |
Dźwięk: Bungie, jak zwykle, serwuje nam wyśmienite udźwiękowienie. |
Świetna |
Grywalność: Pierwsze kilkanaście godzin to grind uzupełniony fabułą, później już tylko grind - zależy co, kto lubi. Na plus zaliczyć wypada wyśmienity system strzelania. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Więcej tego samego, choć po poprawkach. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Fizyka, jak to w grach Bungie, jest dość skromna. Gra wciąga ze względu na tryby oparte o współpracę. |
Słowo na koniec: Destiny 2 to wysokiej klasy rozgrywka. Dopieszczona i doszlifowana prawie do perfekcji. Jak dla mnie, trochę zbyt miałka jest fabuła i za dużo grindowania. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler