Ze względu na to, że mapa jest dość duża i skomplikowana architektonicznie, Talion jest facetem o bogatym wachlarzu ruchów. Potrafi on, podobnie jak Batman czy assasyn, wspinać się po murach, przechodzić po rozwieszonych ponad ziemią linach, zeskakiwać z najwyższych wieży, biegać, skradać się i przemieszczać się po krawędziach. Możliwości są naprawdę duże i pomagają one w nawigowaniu oraz walczeniu w taki sposób, jak mamy ochotę. Nikt bowiem nie twierdzi, że zawsze musimy wskakiwać w sam środek zadymy. Czasem warto (czasem też trzeba) ubijać wrogów po cichu. Okazyjnie można też wskoczyć na kark jakiegoś zwierzaka i na jego grzbiecie wojować z Orkami. Co ciekawe, niektórzy Kapitanowie oraz Wodzowie są bardziej podatni na ataki, realizowane z karku Caragora niż kiedy jesteśmy na piechotę.
Śródziemie: Cień Mordoru to spora gra. Jej przejście zajęło mi ponad 20 godzin, a nadal można by do niej wrócić i wciąż znaleźć mnóstwo ciekawych spraw do załatwienia. Mimo że projekt jest dość ambitny pod względem zawartości, twórcy sporo czasu poświęcili też na to, aby należycie się on prezentował. Nie mam pojęcia jak wygląda edycja przeznaczona dla komputerów PC, ale ta dedykowana konsoli PlayStation 4 jest zaiste imponująca. Nie powiem żeby to był najpiękniejszy tytuł jaki widziałem, ale jednocześnie nie bardzo jest na co narzekać. Duży plus to świetne animacje postaci oraz ich modele. Pochwała należy się też za panoramę oraz projekty wszystkich lokacji. Co ciekawe, przeciwników widać całkiem nieźle nawet z odległości kilkudziesięciu metrów. Fantastycznie wykonano walki oraz wszelakie finiszery, które do samego końca sprawiały mi mnóstwo frajdy. Nie sposób się w sumie do czego przyczepić. Solidna, rzemieślnicza robota i choć bez fajerwerków, to zasługuje na pochwałę.
To samo można napisać na temat dźwięku oraz muzyki. Utworów nie ma zbyt dużo, ale włączają się wtedy, kiedy potrzeba. Efekty specjalne są sugestywne i brzmią naturalnie. Dialogi to zaś pełen profesjonalizm, pomimo tego że aktorzy, których słyszymy nie występowali wcześniej w filmie Petera Jacksona. Wisienką na torcie jest fakt, iż niektóre efekty specjalne wydobywają się z głośniczka kontrolera DualShock 4. Niby pierdoła, ale fajnie zrealizowana.
Podsumowując, Cień Mordoru to świetna gra akcji, dla wszystkich fanów Władcy Pierścieni i nie tylko. Takiej produkcji było potrzeba temu uniwersum i mam nadzieję, że w niedługim czasie dowiemy się, że powstaje kontynuacja. Studio Monolith pokazało po raz kolejny klasę, serwując nam wciągającą, klimatyczną i zapewniającą mnóstwo przyjemności produkcję. Udowodnili jednocześnie, że gry oparte na licencjach to nie tylko skok na kasę! Brać Panie i Panowie, głosujmy portfelami!
Świetna |
Grafika: Jest bardzo ładnie, zarówno pod względem technicznym, jak i stylistycznym. |
Świetny |
Dźwięk: Dźwięk to pełen profesjonalizm, mimo że głosy niektórych postaci różnią się od tych z filmowej trylogii Władcy Pierścieni. |
Genialna |
Grywalność: Ciekawe misje główne, mnóstwo zadań pobocznych, świetny system Nemesis i równie dobry model walki. Nic tylko grać! |
Świetne |
Pomysł i założenia: Za sam Nemesis należy się pochwała! Wreszcie czuć, że nasze działania mają konsekwencje. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Fizyka, jako taka, jest znikoma. Gra jednak niebywale wciąga, a finiszery to czysta poezja. |
Słowo na koniec: Śródziemie: Cień Mordoru to gra, na jaką czekałem od dawna. Produkcja zawalczy o tytuł gry roku z takimi hitami, jak Assassin's Creed: Unity oraz Call of Duty: Advanced Warfare! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler