Odmian obcych jest w zasadzie tyle samo, ile było wcześniej. Mamy pomniejszych przeciwników w postaci Hybrydy czy Grimma, ale są też prawdziwe potwory pokroju Widowmakera, Lewiatana czy Krakena. Nie ze wszystkimi przyjdzie nam walczyć, ale części z nich rzeczywiście będziemy musieli stawić czoła i mimo znacznej przewagi po stronie oponenta, wygrać. Do tego celu konieczne jest błyskawiczne reagowanie i umiejętne korzystanie z arsenału. Przeciwnicy w Resistance 3 do głupich nie należą, a w dodatku, jest ich co niemiara. Czasem co prawda mamy jakiegoś pomocnika, niemniej jednak zdarza się to niebywale rzadko. Skrzydłowy jest też dość często dodatkowym problemem, gdyż musimy utrzymać go przy życiu. Co pewien czas trafiamy jeszcze na walkę z bossem, która najczęściej wymaga jakiejś konkretnej taktyki walki. Nie ma mowy o strzelaniu na oślep. Trzeba wiedzieć co i jak, inaczej zgon gwarantowany.
Same walki przypominają odrobinę serię Call of Duty. Jest chaotycznie, często nie wiemy tak naprawdę z której strony dosięgają nas kule, a czynnikiem decydującym o życiu i śmierci jest czasami najzwyczajniej na świecie szczęście. Niemniej jednak, mimo pewnych podobieństw, różnice w prowadzeni akcji są natychmiastowe. Po pierwsze, nie mamy do czynienia z oskryptowanymi mapami, gdzie przeciwnicy wypełzają z malutkiej chatki tak długo, jak nie przejdziemy pewnej niewidzialnej granicy. Tutaj, jeśli będziemy strzelać odpowiednio długo, wrogowie w pewnym momencie się po prostu skończą. Po drugie, ważniejsze, akcja jest odpowiednio dawkowana. Mamy fragmenty spokojniejsze, pozwalające na chwilę refleksji i podziwianie kunsztu grafików; nieco stonowane, ale wymagające skupienia i trzeźwości; oraz te upakowane do granic możliwości wybuchami. Wtedy robi się naprawdę gorąco, a wszystkie fragmenty rozgrywki przedstawiane są w formie interaktywnej. Kiedy nad naszą ledwie trzymającą się kupy łajbą przebiega Widowmaker nie włącza się filmik, ani nic podobnego. Ciągle jesteśmy w samym środku akcji, niezależnie od tego co się dzieje. Scenki przerywnikowe pojawiają się tylko pomiędzy rozdziałami, nadając wydarzeniom właściwego tonu.
Prócz świetnej kampanii dla jednego gracza Resistance 3 oferuje też kilka innych modeli zabawy. Pierwszy z nich to charakterystyczna dla serii współpraca. Po jej odpaleniu nie gramy w specjalnie przygotowane misje, jak to miało miejsce w „dwójce”. Zamiast tego możemy po prostu przejść cały wątek fabularny z kumplem u boku. Tryb co-op pozwala na zabawę w sieci oraz rozgrywkę na podzielonym ekranie. W obu przypadkach zabawa jest oczywiście przednia. Nie ma żadnych problemów z połączeniem ani z płynnością. Niestety liczba walczących wspólnie osób ograniczona została do dwóch. Nie jest to jednak problemem, wszak gra się wyśmienicie, tylko w mniejszych grupach.
Jak na porządny shooter przystało, Resistance 3 oferuje także standardowe rozgrywki wieloosobowe, przebiegające w sześciu trybach: Team Deathmatch, War Games, Deathmatch, Breach, Chain Reaction oraz Capture the Flag. We wszystkich bierze udział maksymalnie 16 graczy, co może się wydawać sporą redukcją w porównaniu z częścią poprzednią, w której boje przebiegały na mapach 60-cioosobowych. Na szczęście tak nie jest. Dzięki mniejszym drużynom potyczki są bardziej taktycznie i zdecydowanie mniej chaotyczne.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler