Po spędzeniu kilkudziesięciu godzin w świecie gry Company Of Heroes: Kompania Braci, nie mogłem uwierzyć, że jakaś inna strategia czasu rzeczywistego będzie w stanie kiedykolwiek ją przebić – wszystkie elementy projektu studia Relic Entertainment zostały bowiem idealnie dopracowane, a deweloperzy przez cały czas dorzucają nowe opcje i dodatki, które jeszcze bardziej pogłębiają przyjemność czerpaną z zabawy. Moje niedowierzanie okazało się jednak totalnie niepotwierdzone ponieważ niedawno na półkach sklepowych zagościło najnowsze dzieło firmy Massive Entertainment i muszę przyznać, że bez problemu dorównuje ono wspomnianemu konkurentowi, a pod wieloma względami stanowi spory krok do przodu.
World In Conflict, bo o nim mowa, pojawił się w sklepach na około miesiąc przed premierą drugiej edycji Kompanii Braci i stanowić będzie dla niej godnego przeciwnika. Akcja programu przenosi gracza do alternatywnej rzeczywistości, a dokładniej do 1989 roku. Ameryka zostaje zaatakowana przez ZSRR i zaczyna się jeden z największych konfliktów zbrojnych w historii ludzkości. Oddziały sowieckie szybko podbijają kolejne obszary USA, mordują setki tysięcy ludzi i dewastują niegdyś piękne miasta. Zamierzeniem Rosjan jest błyskawiczne podbicie Stanów Zjednoczonych i następnie wykorzystanie posiadanych przez nich surowców dla własnych celów. Akcje przebiegają niezwykle sprawnie i już wkrótce nie będzie wojsk będących w stanie stawiać skuteczny opór.
Gracz wkracza do zabawy w dniu rozpoczęcia inwazji i przejmuje dowodzenie nad skromnych rozmiarów oddziałem wojsk amerykańskich. Sama mechanika zabawy, interfejs użytkownika oraz pozostałe elementy gry, przypominają rozwiązania stosowane w innych produkcjach należących do gatunku strategii czasu rzeczywistego. Pole bitwy obserwujemy z lotu ptaka, przy czym dowolnie możemy poruszać kamerą, robić zbliżenia, oddalać itd. System zarządzania obrazem jest niezwykle prosty w obsłudze i bez problemu znajdujemy odpowiednią perspektywę. Pozostałe części interfejsu również zrealizowano bardzo dobrze i intuicyjnie – jednostki zaznaczamy przy pomocy lewego przycisku myszy, prawym wydajemy im natomiast rozkazy.
Po jednej i drugiej stronie ekranu widzimy rozwijane menu pozwalające na wybieranie ataków pomocniczych oraz przywoływanie wsparcia. Jako, że w World In Conflict nie zbieramy żadnych surowców, walutą są specjalne punkty przyznawane za wypełnianie kolejnych celów misji i eliminowanie oddziałów wroga. Liczniki widoczne ponad opcjami wsparcia spadają kiedy korzystamy z zewnętrznej pomocy i potrzebują nieco czasu aby ponownie się zregenerować. Rozkazów również nie możemy wydawać z dowolną częstotliwością, bowiem każdy nalot, atak czy też ostrzał wymaga odczekania określonej liczby sekund – wszelkie dodatkowe metody eliminacji oponentów muszą być wykorzystywane z głową.
Aby umożliwić nam skuteczną walkę z przeciwnikiem, deweloperzy wrzucili do gry sporych rozmiarów arsenał uzbrojenia. Podczas zabawy korzystamy z jednostek piechoty, pojazdów opancerzonych, czołgów, dział oraz maszyn latających. Każda z nich została oparta na prawdziwym uzbrojeniu wszystkich trzech występujących w grze stron konfliktu. Podczas przechodzenia kampanii dla pojedynczego gracza niestety nie mamy możliwości bezpośredniego kontrolowania wszystkich trzech frakcji. Działamy tylko i wyłącznie żołnierzami armii amerykańskiej i staramy się odeprzeć atakujących Rosjan. Pozostałe występujące w grze wojska dostępne są dopiero po rozpoczęciu zabawy w trybie Multiplayer – wówczas mamy dojście do jednostek USA, ZSRR, a także NATO.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler