The Finals (PC)

ObserwujMam (0)Gram (1)Ukończone (0)Kupię (1)

The Finals (PC) - recenzja gry


@ 12.01.2024, 10:35
Filip "zubal22" Sudoł

Jeśli Baldur's Gate III zmienił postrzeganie przez nas gier cRPG, to według mnie The Finals może zmienić to, jak patrzymy na FPS-y. Nie jest co prawda idealnie, ale twórcy mają genialną bazę, na której mogą operować, by zbudować mocną markę.

We wstępie nie na darmo wspominam o Baldur’s Gate III, bo jego przypadek doskonale udowadnia pewną zależność, o której chcę tu wspomnieć, a która przyciąga wielu graczy do siebie. BG3 stawia na klasyczne podejście do rozgrywki i mechanik RPG, ale to dzięki dopracowaniu, tonie zawartości czy chociażby mnogości wyborów został tak rewelacyjnie przyjęty, nawet przez ludzi, którzy dotychczas fanami gatunku nie byli. W 2022 roku podobnie wg mnie było z Elden Ringiem, który dzięki przystępniejszej strukturze rozgrywki niż inne soulsy przyciągnął do siebie mnóstwo osób, często nowicjuszy w tego typu grach. Teraz z kolei przyszedł czas na świat FPS-ów i The Finals, którego nieszablonowość, powiew świeżości w gameplayu i ogólny feeling zabawy sprawia tony frajdy. Unikalność w gatunku – to łączy wszystkie wspomniane produkcje, mające w sobie “to coś”, co potrafi przyciągnąć do siebie i wyróżnić w zalewie innych gier. 

The Finals to strzelanka multiplayer oparta na klasach i rywalizacji zespołowej, ale bynajmniej nie jest to kolejny klon Battlefielda, Call of Duty, Fortnite’a czy PUBG. Cała zabawa ma bowiem znacznie większą dynamikę, zaś otwartość mapy - do każdego budynku można tu wejść - oraz zniszczalność otoczenia - wszystko można zdewastować - czyni każdy mecz na swój sposób unikalnym. Ważna jest tu umiejętność adaptacji do wciąż zmieniającego się otoczenia oraz ścisła współpraca z resztą ekipy, jeśli zależy nam na zwycięstwie.

Za stworzenie The Finals odpowiedzialne jest Embark Studios. Deweloperzy ci doświadczenie w przygotowywaniu sieciowych FPS-ów już mają, bowiem wielu z nich budowało wcześniej serię Battlefield. Tym razem mamy jednak do czynienia z zupełnie inną produkcją, oferującą bardziej e-sportowe doznania. Mamy tu dwa tryby gry. Pierwszy to Quick Cash. To główny moduł zabawy, opierający się na formule rywalizacji trzech 3-osobowych zespołów. Polega on na zbieraniu kontenerów z gotówką i dostarczania ich do jednego z punktów na mapie oraz obronie przed innymi graczami, by to nasz zespół był tym, który zainkasuje z niego gotówkę. Drugim z kolei jest Bank It, który bardziej przypomina rozgrywkę znaną z deathmatchy, bo pieniądze zbieramy wszędzie po mapie. Eliminujemy wrogów i gromadzimy kasę, którą po zabójstwie wypuszczają i deponujemy ją w bankomacie.

Głównym daniem w The Finals są rankedy, oparte o tryb Quick Cash, gdzie drużyna, która z danego meczu wyjdzie zwycięsko awansuje w drabince turniejowej. Celem jest oczywiście dostanie się, aż do tytułowych Finałów i zwycięstwo. Kluczem do zdobycia tytułu jest jednak nie tylko umiejętne strzelanie, ale też dogadywanie się i organizowanie z kompanami. Samemu w spotkaniach rankingowych niewiele bowiem zdziałamy przeciwko dobrze zorganizowanej ekipie chociaż prawdziwym wyjadaczom nikt nie zakaże udowadniania, że jest inaczej, prawda?

Istotną częścią zabawy jest przygotowanie się do meczu. The Finals daje nam dostęp do trzech klas postaci: light, medium oraz heavy, a każdy to inny zestaw uzbrojenia oraz dodatków. Dla przykładu - klasa light ma linkę z hakiem do przyciągania się oraz sztylet do szybkiej eliminacji z bliska, a jej głównym uzbrojeniem są pistolety maszynowe lub mniejsze obrzyny. To najszybsza i najbardziej mobilna postać, ale posiada również najmniej punktów życia. Następnie mamy medium, która pełni funkcję supportu - potrafi leczyć kompanów, posiada specjalne launchpady do rozstawiania po mapie, by dało się wyskoczyć na wyższe kondygnacje, zaś jej ekwipunek uzupełnia zestaw strzelb oraz karabinów o nieco większym kalibrze niż ten u lighta. Ostatnia klasa - heavy - potrafi niszczyć obiekty i całe ściany budynków za pomocą wielkiego młota, rozstawiać ciężkie barykady do obrony, a co się tyczy pukawek: są tu głównie słusznych rozmiarów karabiny maszynowe, miotacze ognia oraz wyrzutnia ognia.

Wyposażenie, akcesoria i broń można kupować za zdobywane podczas rozgrywki punkty, co uważam za niezłe rozwiązanie, a na pewno lepsze niż odblokowywanie ekwipunku wraz ze zdobywanymi poziomami, jak w serii Battlefield. Tutaj jeśli chcemy coś zdobyć, wystarczy rozegrać parę meczy i już stać nas na nowy dodatek, jakiś granat i pukawkę, którą sobie upatrzyliśmy lub, która według zasłyszanych w Internecie opinii może być warta swej ceny. Są tu też skiny dostępne do kupienia i odblokowania wraz z tym, jak długo gramy z danym ekwipunkiem, na szczęście jednak nie ma tu nic typowo pay-to-win. Jasne, pewne elementy wyposażenia - jak wspomniałem - są do odblokowania z czasem i za zdobyte w meczach punkty, ale tu sami wybieramy co chcemy kupić, podczas gdy taki Battlefield czy Call of Duty ma ściśle określone cele/poziomy do zdobycia, które trzeba spełnić, by móc cieszyć się z nowej broni czy dodatku. Dla mnie system z The Finals jest zdecydowanie na plus i tylko czekać, aż EA lub Activision go "podwędzą".

Jak się w to natomiast gra? Wyśmienicie! Nie uważam się przy tym wcale za fana FPS-ów czy w ogóle gier e-sportowych - bo z taką mamy przecież do czynienia - ale The Finals ma w sobie "to coś", czym przyciąga do siebie. Strzela się tu świetnie, poruszanie się, chociaż nieco zbyt wolne - szczególnie w stosunku do tego co było w becie - jest niezłe, otwarte lokacje i budynki, gdzie wszędzie można wejść i każdą ścianę rozwalić, daje mnóstwo frajdy i przydaje różnorodności meczom. Każda klasa i rola w jej meczu potrafi tu zrobić różnicę, a dostosowanie się do zmieniających się warunków terenowych w trakcie rozgrywki to świetna sprawa. Masa adrenaliny i emocji są tu gwarantowane, niezależnie czy gramy z losowymi ludźmi czy ze znajomymi.


Screeny z The Finals (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?