Raaistlin @ 01.10.2011, 13:16
Wojciech "Raaistlin" Onyśków
League of Legends – obecnie najpopularniejsza gra sieciowa, dostępna w dodatku zupełnie za darmo. Nie dająca przewagi osobom płacącym, oferująca ciekawą rozgrywkę dla 10 osób jednocześnie – czy coś takiego można udoskonalić jeszcze bardziej? Ano można, wprowadzając zupełnie nowy tryb, nową jakość i przede wszystkim – odmienną grywalność.
League of Legends – obecnie najpopularniejsza gra sieciowa, dostępna w dodatku zupełnie za darmo. Nie dająca przewagi osobom płacącym, oferująca ciekawą rozgrywkę dla 10 osób jednocześnie – czy coś takiego można udoskonalić jeszcze bardziej? Ano można, wprowadzając zupełnie nowy tryb, nową jakość i przede wszystkim – odmienną grywalność. Panie i panowie, przed Wami Dominion, najnowsze uaktualnienie LoLa, które trzęsie fasadami!
Czym jest League of Legends nie mam zamiaru tłumaczyć. Jeśli ktoś nie słyszał o tej produkcji, to znak, iż nie interesuje się sieciówkami, a co za tym idzie, także tym tekstem. Skoro zbędny wstęp mamy za sobą, przejdźmy do konkretów…
Dominion wprowadza do klienta gry nowy tryb, rozgrywany na mapce Crystal Scar (koniec zatem z wakacjami na Summoner’s Rift). Generalne założenia są proste jak budowa cepa. Na symetrycznej lokacji mamy pięć punktów, poustawianych w kształt pentagramu. Każdy z nich posiada wieżyczkę, która strzela w nadchodzących przeciwników. Oczywiście na początku bitwy każdy z tych punktów jest neutralny – należy je, wraz z drużyną, przejąć. Będąc w posiadaniu większej ilości lokacji, odliczamy wynik przeciwnika. Gdy ten dojdzie do zera – wygrywamy. Jednocześnie musimy mieć na uwadze własne dobro i nie dopuścić, aby to na naszym liczniku pojawiło się niechciane zero. Założenia proste jak drut, jednak ich realizacja to już zupełnie inna bajka.
Wszystko rozchodzi się o dobrą drużynę, czyli naszych towarzyszy. Najlepiej oczywiście grać „premadem” z aktywnym połączeniem głosowym, wtedy całość wydaje się znacznie prosta, a komunikacja dokładna. Problem pojawia się w momencie, gdy dołączamy do grupy nieznajomych, z których jeden okazuje się trollem, drugi po raz pierwszy gra w Dominion i nie ma zielonego pojęcia, o co biega, a trzeci idzie zadzwonić po karetkę, bo jego mama źle się poczuła (autentyczny przypadek! – nawiasem mówiąc, po zadzwonieniu na pogotowie przyszedł grać dalej, nie przejmując się własną rodzicielką). Brak chociażby jednego zawodnika przesądza o wygranej bądź też przegranej – na Summoner’s Rift można było nadgonić braki umiejętnościami pozostałej czwórki, tu po prostu nie mamy możliwości przejmowania oraz bronienia tylu punktów jednocześnie.
Abstrahując już od uwarunkowań czysto społecznych, gameplay w nowym trybie jest bardziej nastawiony na prędkość i akcję. Niby tempo gry jest takie samo, ale już pozyskiwanie doświadczenia i złota jest znacznie szybsze. Każdą potyczkę zaczynamy na trzecim poziomie doświadczenia z 1350 golda w kieszeni. Obeznani w temacie doskonale wiedzą, iż za taką sumę od razu można sobie kupić jakiś mały zestawik tudzież kompletne buty. Przyzwyczajenia z Summoner’s Rift należy odłożyć na bok, żmudne odkładanie złota idzie w niepamięć.
Pierwsza, zażarta potyczka rozgrywa się o górny punkt i to właśnie tam obeznane drużyny wysyłają aż czterech zawodników. Jak łatwo się domyślić, o tę pozycję wszystkim chodzi – wszak daje przewagę na 3:2. Myk z wieżyczkami polega na tym, iż strzelają one do przeciwnika tylko w momencie, gdy w jej pobliżu znajduje się także sojusznik. Jeżeli wybijemy wszelkie tałatajstwo, spokojnie możemy „zdecapować” punkt bez troski o nasze życie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler