Singularity jest nie tylko ciekawe fabularnie, ale również w kwestii klimatu. Ciągłe poczucie zagrożenia i masa rozkładających się ciał skierowały skojarzenia w stronę BioShocka, a zabawa czasem przywołuje także TimeShifta. Twórcy czerpali inspiracje z najlepszych i w sumie wyszło im to na dobre. Jako minus jednak zaliczę multum notatek i nagrań głosowych z życia mieszkańców Katorgi-12. Zupełnie nie wiem, czemu ten zabieg miał służyć, co twórcy chcieli nam w ten sposób przekazać? Niemal przy każdym trupie możemy znaleźć magnetofon z taśmą z ostatnich minut danego jegomościa... W każdym pomieszczeniu przestudiujemy co najmniej jedną notatkę na temat samopoczucia, czy innych pierdół. Element ten został żywcem ściągnięty z wcześniej wspomnianego BioShocka, ale o ile w produkcji 2K zabieg ten sprawdził się wyśmienicie, tutaj mi on nie pasuje. Dodatkowo, od kiedy Rosjanie mówią i piszą po angielsku? Na szczęście miałem polską wersję, więc to aż tak nie raziło, ale wiem, że w oryginale właśnie tak to wygląda...
Z racji reprezentowanego przez grę gatunku należałoby poświęcić trochę uwagi broni i bestiariuszowi. Zacznijmy zatem od tego pierwszego aspektu. Do dyspozycji dostajemy w sumie kilka pukawek: pistolet, shotgun, karabin maszynowy, minigun, snajperkę, granatnik, wyrzutnię rakiet i "coś" miotającego wybuchającymi strzałkami - raczej standard. Nietypowy jest tu jedynie Seeker - rosyjski prototyp karabinu wypuszczającego pociski wypełnione pierwiastkiem E99, którymi możemy sterować w locie. Strzela się z tego świetnie, niestety jest za duży żeby schować go do plecaka (podobnie jak wyrzutnia rakiet), więc używać będziemy go jedynie w wybranych miejscach. W akcję zabrać możemy tylko dwie bronie. Nie jest to zaś problemem, gdyż co jakiś czas na naszej drodze spotykamy szafki z uzbrojeniem, w których znajdują się w wszystkie gnaty jakie do tej pory znaleźliśmy. Za pomocą tych „mebelków” możemy także podwyższyć trzy statystyki giwer: siłę ognia, szybkość przeładowywania i pojemność magazynku.
To nie broń palna jest jednak główną atrakcją, a urządzenie manipulujące czasem - w skrócie UMC. Z pomocą tego gadżetu możemy postarzać/odmładzać przeciwników i wybrane rzeczy, podnosić przedmioty (wyraźna inspiracja Gravity-gunem z Half-Life'a), wywoływać impuls energii zmiatający wszystko w promieniu 3 metrów i tworzyć przestrzeń, w której czas się zatrzymuje, a kule drastycznie zwalniają. Niestety moc machiny nie jest nieograniczona, a wszelkie ofensywne działania pochłaniają masę energii, która odnawia się dosyć długo. UMC możemy ulepszać, a modernizacji jest sporo, poczynając od nowych funkcji manipulatora na zwiększeniu maksymalnego zdrowia bohatera kończąc. Potencjał tej zabawki jest naprawdę duży.
A teraz do niemilców. Ich ilość i jakość nie powala, to nie ulega wątpliwości, znacznie lepiej jest natomiast w przypadku modeli. Są one bowiem ciekawie skonstruowane i oferują duże zróżnicowanie. Przyjdzie nam strzelać zarówno do normalnych ludzi, jak i kilku rodzajów mutantów, wybuchających pajączków czy wielkich jaszczurek plujących ogniem. Co ciekawe, nie różnią się one wyłącznie wyglądem, siłą i szybkością, ale także agresją i czułością zmysłów. Dla przykładu jedna „rasa” jest kompletnie ślepa i możemy przejść obok niej bez walki... oczywiście cicho. Na swej drodze spotkamy także dwóch bossów. Wygląd mają ciekawy, ale walka z nimi jest zbyt prosta i strasznie chaotyczna.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler