Świat jest brutalny. Pomimo niezłych ocen wystawionych przez branżowych specjalistów, najnowszy Wolfenstein sprzedaje się nad wyraz kiepsko. Przyczyny szukać można niczym wiatru w polu – jedni bez jakiegokolwiek zdziwienia winę zrzucą na piractwo, inni ze skrzywieniem wybełkoczą popularny w dzisiejszych czasach kryzys. Miejmy jednak nadzieję, że mierny przychód nie przykróci zaangażowania, jakie z pewnością studio Raven Software w projekt o nazwie Singularity wkłada. Trzeba Wam wiedzieć, iż najnowsze dziecko mistrzów fpsów zapowiada się naprawdę miodnie.
Nim jednak rozpocznę opowieść o nowinkach technicznych tu zaimplementowanych, przenieśmy się w czasie – ot powiedzmy o jakieś 60 lat wstecz. Zainteresowani historią z pewnością już wiedzą, o jakich wydarzeniach mowa. Zimna wojna, wyścig zbrojeń – kolejny konflikt pomiędzy wielkimi mocarstwami zbliża się wielkimi krokami. Stalin odejmując ostatnią kromkę chleba od ust swojego ludu, z całych sił pragnie prześcignąć Stany Zjednoczone zarówno technicznie, jak i militarnie. Mówiąc językiem branżowych strategów – wszystko rozchodzi się o szybki tech i wbicie na wyższy tier. Są rakiety dalekiego zasięgu, jest broń atomowa. Pech chciał, że kapitalistyczny zachód wcale w tyle nie zostaje. Dziadek Mróz (opcjonalnie Wujek Stalin) porywa się z motyką na księżyc, wydając dyrektywy w sprawie technologii służącej do manipulowania czasem. ZSRR wykorzystuje do tego celu tajemniczą substancję, odnalezioną na kresach własnego terytorium. Element 99, bo tak ów surowiec się zwie, daje niezwykłą przewagę Czerwonym. Eksperymenty zbaczają jednak troszkę z zakładanego wcześniej planu, a na wyspie zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Kwarantanna nałożona na Katorgę 12 jest chyba wystarczającym potwierdzeniem zaistniałej sytuacji.
Opowieści z krypty dosyć, wracamy do punku wyjścia, czyt. czasów współczesnych. USA zaniepokojone dziwnymi anomaliami wypływającymi z wcześniej wspomnianej Katorgii 12, wysyła z misją zwiadowczą doskonałego pilota – Nate’a Renko. Niestety ów gość szczęścia również nie ma, rozbijając się u wybrzeża tajemniczej wyspy. Od tej pory musi sobie radzić sam i spróbować przetrwać, a przede wszystkim odkryć tajemnice skrywane przez intrygującą miejscówkę. Z pewnością urlop zaserwowany mu przez los będzie nadzwyczajnie intensywny.
Aby chłopak nie czuł się osamotniony i przytłoczony, tuż po przebudzeniu zauważa dziwną rękawicę, jak ulał pasującą do jego dłoni. Żeby było ciekawiej, nie jest to zwykła, wełniana rękawiczka, jakich wiele w okresie zimowym, a specjalna - wielozadaniowa zabawka służąca głównie do eksterminacji wszelako pojętego zła. Tu też panowie ze studia Raven Software przedstawiają nam główny gadżet Singularity, z którego korzystać będziemy co rusz. Time Manipulation Device oferuje wiele możliwości, a każda z nich wydaje się wyglądać bardzo zachęcająco. Ot chociażby podstawowy tryb Pulse pozwoli nam poprzerzucać trochę gruzu i innych skrzynek, przyciskając przy okazji naszych wrogów. Tak, znany z Half-Life’a Gravity Gun powraca w całej swojej okazałości. Gdy na polu walki zaroi się od parszywych przeciwników, Patent Stasis przyjdzie nam z pomocą. Polega on na zatrzymaniu czasu na określonym obszarze. Rozwiązanie znane i lubiane chociażby za sprawą Dead Space, w którym podobna zabaweczka występowała. Tutaj dodatkowo wykorzystamy ją jako tarczę, zatrzymując lecący w nas grad kul.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler