Jednak najgorsze w tym wszystkim było wiecznie towarzyszące mi poczucie, że Firaxis nie wsadziło do pudełek finałowej wersji gry, a jakąś niedorobioną betę! Civilization V na dłuższą metę okazuje się produkcją niemal niegrywalną, za sprawą fatalnej optymalizacji i niestabilności. Wprawdzie początkowe fazy rozgrywki będą raczej bezproblemowe, ale jeśli dobijecie do ok. 200 tury – zaczną się prawdziwe schody. Najpierw, kolejne etapy będą się zastanawiająco długo wgrywały, by w końcu zajmowało im to naprawdę sporo czasu (i wcale nie tylko na dużych mapach - ta znaczna niedogodność ma miejsce także przy tych niewielkich planszach, ze skromną liczbą państw!). Usprawiedliwieniem takiego stanu rzeczy na pewno nie jest AI wirtualnych graczy – ono bowiem również przedstawia poziom wyjątkowo słaby. Zachowanie innych nacji często okazuje się skrajnie irracjonalne, bezsensowne i nie stanowiące dla nas szczególnego wyzwania. Nawet wyższe poziomy trudności raczej nie zmieniają takiego stanu rzeczy, a po prostu wspomagają oponentów różnego rodzaju bonusami. Także układanie stosunków dyplomatycznych z innymi nacjami często okazuje się działaniem opartym na absurdzie, a dokonanie jakiejś sensownej transakcji często graniczy niemal z cudem! Najgorsza jest jednak odczuwalna niestabilność Civilization V i – właściwie w pewnym momencie niezdolność programu do przeliczenia kolejnej tury! Dosłownie – czasami program zawiesza się w takich momentach, tudzież „wywala” do Windowsa, a my nie mamy żadnej możliwości przez to przebrnąć! Totalna amatorka!



Jednym z większych atutów produkcji jest tylko to, że ładnie wygląda i ładnie brzmi. Tego faktycznie nie można zarzucić – gra prezentuje wysoki poziom wizualny, a przy tym dobrze wykorzystuje biblioteki DirectX 11. Różnorodne, barwne i pomysłowe mapy robią zupełnie przyzwoite wrażenie i naprawdę mamy na czym zawiesić oko. Zupełnie dobrze sprawdza się również strona dźwiękowa, której – może poza drobną wtórnością – niczego nie można zarzucić. Niestety, oprawa poza ubarwianiem nowej Cywilizacji walorami estetycznymi, nijak nie wpływa na mocno niepewną frajdę z rozgrywki!

Podsumowanie zacznę przepiękną metaforą: im dalej w las, tym więcej uschniętych drzew. Piąta część Cywilizacji robi początkowo bardzo dobre wrażenie, ale każda kolejna chwila przy niej spędzona uświadomi nas w niedoskonałościach i trefnych pomysłach, które najzwyczajniej w świecie wysysają z produkcji całe pokłady uroku. Oczywiście ciężko powiedzieć, ażeby Civilization V było grą totalnie złą, bo tak nie jest. Czuć w niej spory potencjał, ale oczekiwania na pewno były znacznie większe. Niestety otrzymujemy produkt niedopracowany i gorszy od swojego poprzednika, a przy tym – okrutnie zabugowany! Jeśli więc już musicie pograć, to poczekajcie chociaż na łatki – póki co, szkoda nerwów.