Oprócz powyższego, przygotowano także garść innych rzeczy do zrobienia. Przede wszystkim, za zarobione podczas misji kredyty (po większości z nich nasze konto zostanie zasilone sporą sumą „zielonych”) ulepszymy nasze jednostki i budynki, zwiększając np. ich pole widzenia, zasięg i skuteczność broni, liczbę punktów życia, itp. Dokładne i skrupulatne wykonywanie zadań jest więc całkiem przydatne, bowiem i dostępne modernizacje bywają jak najbardziej pomocne, a wymagają dość znacznych nakładów finansowych. Gotówka przyda się jeszcze przy okazji zatrudniania najemników, będących w praktyce groźniejszymi wersjami dostępnych już jednostek. Na zamówienie pojawią się na polu walki i wesprą naszą armię swoimi zmodyfikowanymi jednostkami, wyraźnie przewyższając w akcji swoich „zwyczajnych” odpowiedników. Jeśli wciąż Wam mało, to nie mogę nie wspomnieć o możliwości prowadzenia badań w udostępnionym laboratorium, co pozwoli na wdrażanie kolejnych ulepszeń dla naszych jednostek, budynków, tudzież da szansę na odblokowanie zupełnie nowych żołnierzy. Tym razem nie skorzystamy jednak ze środków finansowych, a z tzw. „punktów badań”, które – oczywiście - zdobędziemy podczas wykonywania misji. Jeżeli z kolei załatwicie już wszystkie sprawy w zbrojowni i laboratorium, nic nie stoi na przeszkodzie by zamienić kilka słów z członkami załogi dowiadując się, jaki wyrażają pogląd na zaistniałą sytuację. Możemy nawet odwiedzić kantynę, pooglądać wojenne trofea, posłuchać muzyki z szafy grającej, tudzież – pograć w zręcznościową, kosmiczną mini-gierkę. Wszystko to robi naprawdę świetne wrażenie, a takie przerwy pozwalają na chwilę koniecznego relaksu po powrocie z bitwy, oraz na spokojne przygotowanie się do kolejnego wylotu. Niezwykle trafny bajer!
Warto dodać, że przed dosłownie paroma misjami dostaniemy możliwość zdecydowania, na jaki z dwóch dostępnych sposobów zechcemy dane zadanie wykonać. Całkiem fajna to ciekawostka, ale w praktyce – właśnie głównie ciekawostka, nie mająca większego znaczenia dla gry. Taka decyzja wpłynie np. na rodzaj punktów nauki dostępnych do zdobycia podczas tejże misji, czy też na rodzaj jednostki, jaka po ukończeniu zostanie nam udostępniona. Jak jednak pisałem, należy to traktować jako zwykłe urozmaicenie, mało istotne dla samej rozgrywki.
Cały czas skupiam się na opisywaniu kampanii Starcraft 2: Wings of Liberty, ale masa fanów poprzedniej części Starcrafta może w szczególności interesować się trybem dla wielu graczy, który to w zasadzie przesądził o takiej długowieczności „jedynki”. Jak więc wypada tutaj? Oczywiście nie ma żadnego zaskoczenia – multiplayer sprawuje się rewelacyjnie i w niczym nie ustępuje pierwowzorowi. Przede wszystkim nie musicie się bać, że do pokierowania dostaniecie jedynie rasę Terran, jak to miało miejsce w kampanii. Nic z tych rzeczy, zabawimy się również Zergami i Protosami, w związku z czym o ten aspekt nie musicie się martwić. Nie powinny Was także nurtować pytania o zrównoważenie tych trzech frakcji – bez względu na wybór, Wasze szanse w starciu z żywym przeciwnikiem będą zależały jedynie od Waszych zdolności, a nie od wyboru podopiecznych. Wszystkie pozostałe elementy też zdają się idealnie ze sobą współgrać, nastawcie się więc na solidną dawkę emocji i wrażeń!
Nie ma co, Blizzard chyba zawsze ogromnie zaskakuje i tym razem nie zrobił inaczej. Starcraft 2: Wings of Liberty, paradoksalnie będąc RTSem o wysoce archaicznej mechanice, zawiera w sobie masę świetnych i trafnych pomysłów które sprawiają, że ta mocno przestarzała gra jest zwyczajnie czarująca. Nie jestem jakimś szczególnie zagorzałym sympatykiem RTSów tego typu i mówiąc szczerze, śledzę je raczej z przymusu, ale tak dobrze jak bawiłem się przy Starcrafcie 2, nie bawiłem się od dłuższego czasu przy jakiejkolwiek innej grze. „Ale” – pozostaje jeszcze jedna kwestia do omówienia, jaką jest kosmicznie wysoka cena gry. Sugerowane 199 PLN to dużo pieniędzy i poważnie mógłbym się zastanowić, czy dzieło Blizzarda jest warte aż takiej kwoty. Wstrzymam się jednak od jednoznacznego werdyktu w tej sprawie – pewnikiem, decydującym aspektem o tym czy w grę opłaca się zainwestować, jest… zasobność Waszego portfela.
Dobra |
Grafika: Ta akurat nie jest najlepsza z możliwych, a nawet - nieco przestarzała. Mimo wszystko, Wings of Liberty wygląda nadal całkiem ładnie i w żadnym wypadku nie bije po oczach. |
Genialny |
Dźwięk: Absolutnie świetna sprawa! W grze usłyszymy bardzo ciekawą ścieżkę dźwiękową połączoną z doskonałymi lektorami i innymi efektami dźwiękowymi. |
Genialna |
Grywalność: Doprawdy ciężko się oderwać! Wszystkie elementy gry idealnie ze sobą współgrają, dzięki czemu nawet najbardziej wybredny gracz będzie bardzo zadowolony ze swojego nabytku! |
Genialne |
Pomysł i założenia: Wprawdzie mało tu tak naprawdę innowacyjnych pomysłów, ale każdy zamysł został wykorzystany do granic możliwości, przez co nawet te stare koncepcje sprawują się wyśmienicie. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Troszkę może zabrakło w tym wszystkim większej możliwości niszczenia otoczenia, ale poza tym - wszystko jest w jak najlepszym porządku! |
Słowo na koniec: Wings of Liberty to produkcja prawie doskonała, od której ciężko się oderwać i ciężko do niej nie wrócić. Jestem bardzo, ale to bardzo miło zaskoczony! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler