Jakie było zeszłoroczne Most Wanted, które wylądowało na PC i konsolach, chyba każdy wie. Tytuł podzielił graczy na dwa obozy – jedni się zachwycali, inni narzekali na powtórkę z rozrywki (patrz Burnout Paradise).
Jakie było zeszłoroczne Most Wanted, które wylądowało na PC i konsolach, chyba każdy wie. Tytuł podzielił graczy na dwa obozy – jedni się zachwycali, inni narzekali na powtórkę z rozrywki (patrz Burnout Paradise). Dzisiaj przyjrzymy się wersji na smartphony, przygotowanej przez ekipę Firemonkeys. Studio to ma ogromne doświadczenie jeżeli chodzi o kreowanie gier na systemy mobilne. Spod ich rąk wyszły m.in. poprzednie odsłony serii Need for Speed, ale też świetny cykl Real Racing (obecnie trwają prace nad trzecią odsłoną) czy równie niezły Dead Space. Mówiąc wprost – chłopaki znają się na rzeczy.
Zabawę z komórkowym Most Wanted zaczynamy od wstępnego wyścigu, stanowiącego tutorial. Dowiadujemy się tu kilku przydanych rzeczy związanych ze sterowaniem. Tytuł oferuje dwie opcje kierowania pojazdem – za pomocą wirtualnej kierownicy i akcelerometru. Ku mojemu zaskoczeniu, skręcanie przy pomocy wychylania telefonu okazało się dużo bardziej precyzyjne. Z jednej strony to zaleta, z drugiej - kto woli bardziej klasyczne manewrowanie, będzie kręcił nosem, bo ekranowe kółko pozostawia wiele do życzenia, choć sytuację poprawia nieco kalibracja czułości.
System jazdy jest mocno zręcznościowy, co chyba nikogo nie zaskakuje. Pojazdy prowadzą się dość przyjemnie, ale nie ma to nic wspólnego z realizmem. Fani arcade'owych ścigałek typu Asphalt będą wniebowzięci. Nie brakuje tu, rzecz jasna, nitro, które daje chwilowy, lecz znaczący, przyrost prędkości. Możemy też w banalny sposób driftować. Gatunkowy standard.
Mocnym aspektem Most Wanted jest oprawa wizualna. To jedna z ładniejszych gier samochodowych na Androida/iOS, na co składają się pieczołowicie odwzorowane pojazdy, czy bogate w detale trasy. Pozytywne wrażenie wywołują padające promienie słoneczne oraz kolorowe światełka, świecące gdzieś na oddalonych w tle budynkach. Całość możemy podziwiać z dwóch perspektyw – zza samochodu, lub z kamery zawieszonej tuż nad trasą. Do pełni szczęścia brakuje widoku z kokpitu, ale nie pogardziłbym też kamerą znad maski. Zaoferowane warianty spisują się jednak dobrze, a smaczku momentami dodają fajnie zrealizowane, krótkie cut-scenki.
W garażu czeka ponad 40 licencjonowanych pojazdów, a twórcy co jakiś czas wrzucają aktualizacje z nowymi wozami. Rzecz jasna z początku wybór jest ograniczony, ale wraz z postępami stać nas na coraz lepsze samochody. Zakupu dokonujemy przy użyciu gotówki otrzymywanej w odpowiedniej ilości po zajęciu danego miejsca, czy też wykręceniu konkretnego czasu. Można ją także kupić korzystając z systemu mikropłatności, korzystając z realnej waluty. Ponadto aby odblokować dostęp do coraz lepszych pojazdów należy kolekcjonować specjalne punkty prestiżu, zdobywane w odpowiedniej ilości za dobre wyniki.
Ścigać nam przyjdzie się w kilkunastu lokacjach. Trasy są dość różnorodne – pojedźmy po mieście i poza nim, zwiedzimy liczne tunele, a dodatkowo, nie zabraknie również wyścigów przy świetle księżyca. Tytuł rzecz jasna nie oferuje otwartego świata, jak odpowiednik z "dużych" platform, ale także tutaj przyjdzie nam uciekać przed policją i przebijać rozstawione na drodze przejazdu blokady. Wśród konkurencji znajdziemy m.in. klasyczne "kto pierwszy, ten lepszy", próby czasowe oraz pojedynki 1 na 1. Kolejne wyzwania odblokowujemy wraz z postępem rozgrywki i pojawiają się one na efektownie wyglądającej mapie wirtualnego miasta Fairhaven i okalających go obszarów.
Idąc w parze z efektowną grafiką, również oprawa muzyczna zasługuje na oklaski. Choć kawałków nie ma zbyt wiele i po czasie zaczynają powtarzać się w kółko, to nie czułem znużenia. Znajdziemy tu hiciory wprost od Skrillexa, Chemical Brothers czy Green Day, wzorowo wpisujące się w atmosferę szybkich i nielegalnych wyścigów.
Need for Speed: Most Wanted na Androida i iOS nie zawodzi, będąc jedną z ciekawszych ścigałek dostępnych na nasze smartphony i tablety. Obecnie trwa promocja, gdzie tytuł można wyrwać za niecałe 4 zł (wcześniej było to około 30 zł), co jest śmiesznie małą kwotą jak na tak dopracowany produkt, potrafiący zapewnić sporą dawkę przyjemnej zabawy. Śpieszcie się jednak, bo wyprzedaż jest ograniczona czasowo, a oryginalna cena jest już nieco bardziej zaporowa.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler