Gra w lekturze - Uniwersum Metro 2033: Ciemne tunele


Zidan @ 13:50 01.06.2015

Wydawnictwo Insignis zasypuje polski rynek kolejnymi książkami z serii Uniwersum Metro 2033. Po krótkiej przerwie od wydania Dzielnicy Obiecanej i przyzwoitej Mrówańczy, w końcu wracamy do Moskwy i tamtejszej wielkiej sieci podziemnego metra.

Wydawnictwo Insignis zasypuje polski rynek kolejnymi książkami z serii Uniwersum Metro 2033. Po krótkiej przerwie od wydania Dzielnicy Obiecanej i przyzwoitej Mrówańczy, w końcu wracamy do Moskwy i tamtejszej wielkiej sieci podziemnego metra. Siergiej Antonow w swoich Ciemnych tunelach ponownie sprowadza nas w rejony opisywane w pierwowzorze Głuchowskiego, choć oczywiście lokuje akcję w nieco innych fragmentach rosyjskich podziemi. Co jednak przy tym najważniejsze, autor zaskakująco dobrze wczuwa się w panujący w oryginale klimat, trafnie rozwija stworzone tu mini-moskiewskie uniwersum, a także w pomysłowy sposób wrzuca w to wszystko swoje trzy grosze. Jeśli więc tęsknicie za brudnym, moskiewskim światem A.D. 2033 z pełną śmiałością możecie do niego wrócić dzięki powieści Antonowa.



Tym razem przenosimy się na stację Wojkowską - opanowaną przez wyznawców anarchizmu, leżącą dość daleko od znanego z oryginału WOGNu. Bohaterem będzie tu niejaki Atanolij – młody, inteligentny człowiek, całkiem dobrze odnajdujący się w tutejszej społeczności. Mimo że „anarchizm” może się kojarzyć z czymś zgoła niewesołym, Wojkowska zdecydowanie nie popadła w chaos, ludzie prosperują tu względnie stabilnie, a nawet mają swojego lidera, Nestora, trzymającego w ryzach cały ten interes. Nasz Tola także nie należy do typu buntownika: kiedy jego „wódz” nakazuje mu wysadzenie laboratorium znajdującego się na stacji komunistycznej, chłopak nie protestuje, a traktuje jako swój zwyczajny, obywatelski obowiązek. Pozornie zwykłe zadanie szybko przeradza się w morderczą przeprawę, a niegościnne, moskiewskie metro w żadnym wypadku nie rozpieszcza swojego mieszkańca. Zresztą od początku było chyba jasne, że kłopoty będą ostatnią rzeczą, która opuści dzielnego Anatolija.

Docierając do końca powieści nie mogłem pozbyć się pewnego dziwnego wrażenia - że sam wątek główny Ciemnych tuneli był w tym wszystkim elementem zgoła pretekstowym - jakkolwiek mogłoby to zabrzmieć. Sprawa wygląda tak: na stacji Czerwonych pewien szalony naukowiec prowadzi badania genetyczne, które - jak się domyślamy - nie podobają się włodarzom anarchistycznym. Komuniści bowiem, za sprawą specjalnego wirusa, chcą „przerabiać” ludzi na zmutowane, pozbawione emocji maszyny, będące w stanie przetrwać w radioaktywnym środowisku. Celem naszego bohatera i jego kompanów jest wysadzenie laboratorium, by raz na zawsze pogrzebać ten nienaturalny, wypaczony zamysł.

Scenariusz - nie ma się co oszukiwać - jest dość przewidywalny. Tak naprawdę od początku wiadomo, że ktoś zdradzi, od początku wiadomo też, jak to wszystko się skończy. Historia niestety nie jest zbyt zaskakująca, a sam finał, choć na swój sposób całkiem „mocny” i wręcz śmieszny (...), nie przynosi nieoczekiwanego przewrotu. Po drodze wyłapałem również kilka nieścisłości, zupełnie jakby twórcy zabrakło konsekwencji w popchnięciu pewnych rozpoczętych przez siebie motywów (podałbym przykład, ale nie chcę spoilerować...). Nie ma co ukrywać: są to oczywiste wady książki i wydaje mi się, że autor powinien nieco bardziej przyłożyć się do tych kluczowych punktów fabuły. Paradoksalnie jednak Ciemne tunele mają swoje bardzo dobre strony, które w dużej mierze rekompensują przewidywalność opowieści. Mowa tu oczywiście o treści, która wypełnia całą tę historię.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?