Soul Calibur V jest bardzo fajną bijatyką choć biegunowo odległą od Mortala, a dla wielu osób jest to sporą - wbrew pozorom - zaletą. Spędziłem długie godziny zarówno w grach z serii SC jak i w Mortalu i choć wielkim fanem bijatyk nie jestem to czasem lubie pograć w nawalankę. Soul Calibur jest typową grą japońską, że wszystkimi tego wadami i zaletami. Co to znaczy gra "japońska" świetnie tłumaczą ludzie w Neo i PSX-sie... Są więc kompletnie pomieszani bohaterowie z różnych "parafii" z broniami większymi od nich samych, są lolitki w mundurkach wywijaące mieczami, są panie w obcisłych strojach z atomowymi biustami, jest wampir, rycerz, korsarz i gość o ksywie Harada Tekken, który wygląda po prostu przeganialnie, ot grubasek w okularkach, w turbanie i czarnym kimonie a do tego w klapkach
(może jest ktos taki w Tekkenie, ale nigdy nie grałem w tę gre). Póki co, leje mnie jak chce
Jest i Ezio Auditore, a w czwórce byli Vader i Yoda... Kompletny nonsens? Niekoniecznie, ot po prostu Japończycy lubią takie miksy i jak widać seria ma się dobrze i w Stanach i u nas, w Europie. Ostatnio sporo pojedynków toczę w sieci i tam przeważają ludzie ze Stanów właśnie.
Zaletą gry jest dla mnie jest bezkrwawość i brak możliwości odrąbywania kończyn i głowy, dzięki czemu większość pojedynków toczę na dwa playery z synem, co w takim Mortalu nie jest możliwe ze względu na megabrutalność i hektolitry krwi. Soul Calibur ma ładną, choć nieco zbyt baśniową grafikę, ale postacie animowane są przepięknie i bardzo płynnie. Pojedynki są dynamiczne, a areny zróżnicowane i ładne. Muzyka tez jest w porządku, choć wolałem tę z czwórki. Reasumując, porządna pozycja na rynku bijatyk. Nie żadna rewelacja, ale dobra gra gdzie można powalczyć z naprawdę, praktycznie nieskończoną liczbą przeróżnych postaci....
....... Hmmm.... przez uchylone okno śnieg leci mi na klawiaturę...
Co do fabuły to jak tu wczesniej powiedziano, w bijatykach zawsze są one naciagane i po prostu bzdurne. Tu zarówno SC jak i Mortal idą łeb w łeb... Nie ma co o tym pisać.