Tom Clancy’s Ghost Recon Wildlands - testujemy wersję beta (PS4)
Misje główne wypadają zdecydowanie lepiej, gdyż są wzbogacone o tło fabularne. W dostępnej prowincji było ich kilka, z czego do każdej mieliśmy podejście dopiero po zgromadzeniu odpowiedniej liczby dowodów. Zbieramy dokumenty i nagrania, dzięki którym krok po kroku przybliżamy się do przedstawicieli kartelu; albo przesłuchujemy ofiary lub współpracowników organizacji. W udostępnionym fragmencie twórcy postawili przede mną zadanie wytropienia niezrównoważonego małżeństwa lekarzy, wykorzystujących swoją fachową wiedzę do wymyślania okrutnych form tortur, stosowanych przez Santa Blanca do niecnych celów. Mimo że fabuła nie jest zbyt porywająca, zebrane materiały w dosyć ciekawy sposób ukazywały opracowany wątek. Przebieg misji to jednak wciąż schematy typu “jedź do celu, zabij kilku wrogów, zbierz dowód, koniec misji”. Wygląda na to, że sytuacja w pozostałych regionach świata będzie analogiczna. Struktura głównego wątku zapowiada się na podobną do Mafii 3 - likwidujemy mniej ważnych przedstawicieli organizacji, by dopaść osoby zarządzające daną prowincją, a przez wyzwalanie kolejnych regionów zbliżamy się do “szefa wszystkich szefów”.
Na koniec zostawiłem sobie kwestię niedoróbek, wszelakiej maści błędów oraz nietrafionych rozwiązań. Beta była nimi nafaszerowana po brzegi. Po pierwsze, wszelka roślinność, która przez większość czasu zajmuje trzy czwarte naszego ekranu jest paskudnie animowana. Z początku myślałem, że gra złapała laga, lecz nic z tych rzeczy. Trawa, drzewa i krzaki nieustannie i rytmicznie drżą, co ma chyba symulować poruszanie ich przez wiatr. Efekt jest zupełnie odwrotny i wygląda to tak, jakby twórcy wklepali szybki algorytm, by mieć cały system z głowy. Kolejna rzecz to nagminne przenikanie się obiektów. Możemy przejeżdżać samochodem przez cienkie drzewa, lecieć śmigłowcem pośród koron drzew bez obaw, że o coś zawadzimy, wjeżdżać w stado zwierząt, nie potrącając ani jednego albo zanurzać się helikopterem w wodzie. Widać, że są to świadome decyzje deweloperów, co jest naprawdę dziwne i wystawia autentyczność świata gry na pośmiewisko.
Podczas zwiedzania widzimy też, jak z nieba spadają pojazdy. Pewnego razu bezpośrednio przede mną na drodze wylądował cały konwój wroga i z miejsca zostałem ostrzelany. Niezbyt dobrze wygląda również kwestia modelu jazdy. Sterowanie jest całkiem znośnie, lecz mechanika zniszczeń to pomyłka. Możemy pędzić stromym zboczem rozbijając się o skały, a samochód wciąż będzie sprawny. Innym razem najedziemy jednym kołem na zwykły kamień i z niewyjaśnionych przyczyn wgniecie się maska. Uderzając motocyklem w ściany nawet z niego nie spadniemy, a odbijając się śmigłowcem od skał, polecimy dalej bez szwanku. Do tego dochodzą spotykane tu i ówdzie atrapy oświetlenia, zacinające się i glitchujące obiekty, błędy w udźwiękowieniu oraz dziwnie stłumione, kompletnie bezpłciowe eksplozje granatów, pojazdów i min. Na domiar złego, zdarzyło mi się zaobserwować nieustannie odradzających się przeciwników na posterunku, który wyczyściłem, aż trzykrotnie! Czyżby powrócił legendarny system z Far Cry 2?
Pewnym plusem tego wszystkiego jest optymalizacja, przynajmniej jeśli chodzi o konsole. Gra działa bowiem w miarę płynnie, utrzymując stabilne 30 ramek na sekundę, nawet gdy na ekranie dzieje się całkiem sporo.
Nie zrozumcie mnie źle, Tom Clancy’s Gost Recon Wildlands ma potencjał i sam pomysł na grę jest świetny, chociaż po wstępnych testach mogę śmiało stwierdzić, że daleko mu - przykładowo - do Grand Theft Auto: Online. W rzeczywistości nie wszystko wypada tak, jak na emocjonujących, wyreżyserowanych przez deweloperów materiałach z rozgrywki. Mogę zrozumieć, że udostępniona wersja nie reprezentuje finalnej jakości produktu, ale do premiery został jedynie miesiąc. Tytuł powinien już na dniach uzyskać złoty status, a prezentuje się tak, jakby potrzebował jeszcze kilku miesięcy solidnych szlifów.
Pomijając błędy, każdy kto liczył na powiew świeżości, również może srogo się zawieść, chyba że mówimy o trybie współpracy i sporej wolności działania. Decyzja o dodaniu tych elementów ratuje rozgrywkę, obfitującą w rozwiązania znane z cyklów Far Cry, Assassin’s Creed, The Division oraz Watch Dogs. Jak napisałem powyżej, kluczem do dobrej zabawy jest nasza kreatywność oraz zgrana ekipa. Wykorzystując to będziemy mogli się całkiem dobrze bawić, zakładając, że techniczne bolączki produkcji zostaną porządnie załatane, a klepane od lat rozwiązania nie zdążyły nas jeszcze znudzić.
Tom Clancy's Ghost Recon Wildlands ma wielki potencjał, lecz już wersja beta budzi uzasadnione obawy, że dostaniemy typowego średniaka. Tryb kooperacji wygląda obiecująco, oferuje dużą wolność i mnóstwo zadań. Sęk w tym, że ich ilość nie zawsze idzie w parze z jakością. Deweloperów czeka również sporo łatania błędów. Miejmy nadzieję, że w pełnej wersji nie uświadczymy takich mankamentów.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler