Deus Ex: Bunt Ludzkości - beta test (PC)
Klimat pierwowzoru czuć też w projektach poziomów. Każda lokacja, niezależnie od swych rozmiarów, została zbudowana w taki sposób, by umożliwić nam wybranie ścieżki, którą chcemy podążać. Widząc korytarz pełen strażników możemy włamać się do pobliskiej wieżyczki obronnej i szybko zamienić ich w ser szwajcarski, spróbować ataku frontalnego z użyciem jakiegoś karabinu lub poszukać szybu wentylacyjnego lub jakiejś rury pod sufitem i przejść bez wywoływania alarmu. Za to, że gramy w określony sposób zgarniamy dodatkowe punkty doświadczenia, warto zatem zdecydować czy chcemy grać a’la terminator, czy może jako cichy morderca, rodem z serii Hitman.
Deus Ex: Bunt Ludzkości merytorycznie na ten moment jest prawie idealny. Wydaje mi się, że gra powinna bez problemu przemówić do fanów serii i odbudować zaufanie, które utracili po tym, jak na świat wkroczyła profanacja, Deus Ex: Invisible War zwana. Połączenie starych i nowych rozwiązań sprawdza się wybornie, a wielki otwarty świat, kilka ścieżek progresji, ciekawa fabuła, logiczny system dialogów oraz przejrzysty interfejs nie pozostawiają złudzeń – producent wiedział co chce osiągnąć i w jaki sposób to zrobić. Za co mu chwała, piękne kobiety i szybkie samochody.
Podobnego polotu i finezji zabrakło natomiast w oprawie wizualnej. Dźwiękowo jest bez dwóch zdań wyśmienicie, ale jeśli chodzi o grafikę, szaleństwa nie ma. Modele postaci są kanciaste i nieco dziwnie animowane, świat zdaje się być odrobinę zbyt sterylny, a efektów specjalnych jest mało i nie wywołują zachwytów. Z drugiej strony stylizacja jest wyśmienita, a o nie najwyższych lotów grafice szybko zapominamy gdy zaczynamy się wkręcać w świat gry. Pierwszy Deus Ex, nawet na swe czasy nie oszałamiał grafiką, zrobił natomiast furorę grywalnością. Wydaje mi się, że w tym przypadku będzie tak samo. Wszak właśnie ona jest najważniejsza. Pierwszy Dragon Age wizualnie nie dostawał nawet do pięt Mass Effectowi, a mimo to natychmiast zdobył serca graczy. Deus Ex nie powalczy z Crysis 2 o tytuł najpiękniejszej szpili, ale już w kategorii najciekawszej i najbardziej klimatycznej ma jak najbardziej spore szanse.
Deus Ex: Bunt Ludzkości jest przykładem tego, że wcale nie trzeba gier upraszczać. Warto stworzyć coś unikatowego, nietypowego i ambitnego. Właśnie na takiego Deusa czekałem i czekam. Dzień premiery w kalendarzu już zaznaczyłem i radzę Wam zrobić podobnie. Szykuje się prawdziwa perełka.
Deus Ex: Bunt Ludzkości ma szansę zgarnąć tytuł najlepszej gry tego roku. Jeśli nie pod względem grafiki, to na pewno pod względem klimatu oraz fabuły. Natenczas Bunt Ludzkości jest bezkonkurencyjny w swym gatunku.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler