Deus Ex: Bunt Ludzkości - beta test (PC)
bigboy177 @ 00:39 18.05.2011
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Oryginalny Deus Ex był pierwszym shooterem, który zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Słowo shooter może nie pasuje tutaj najlepiej, bo mamy do czynienia z mieszanką kilku różnych gatunków, niemniej jednak, nie ulega wątpliwości, że sporą część rozgrywki faktycznie poświęcaliśmy na bieganie i strzelanie do wszelakiej maści oponentów.
Oryginalny Deus Ex był pierwszym shooterem, który zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Słowo shooter może nie pasuje tutaj najlepiej, bo mamy do czynienia z mieszanką kilku różnych gatunków, niemniej jednak, nie ulega wątpliwości, że sporą część rozgrywki faktycznie poświęcaliśmy na bieganie i strzelanie do wszelakiej maści oponentów. Pierwszy Deus był genialny. Chciało się do niego wracać wielokrotnie i nawet po latach można bez reszty wsiąknąć w wykreowany na jego potrzeby świat.
Później przyszła dwójka. Fani wiedzą jak się to skończyło, a osobom niezorientowanym w temacie napiszę tylko, że nie było wesoło. Większość elementów charakterystycznych dla pierwowzoru wycięto, grafikę obniżono do poziomu PlayStation 2, a fabuły praktycznie nie było. Producent „trójki” stanął więc przed niełatwym zadaniem. Z jednej strony, musiał spełnić nadzieje pokładane w nim przez fanów, a z drugiej, sprawić by świetna niegdyś seria znowu nabrała blasku. Po kilku godzinach obcowania z wersją preview trzeciej części Deusa jestem przekonany, że szykuje się gra z prawdziwego zdarzenia. Duch pierwowzoru przetrwał i ma się wyśmienicie.
Deus Ex: Bunt Ludzkości jest, jak wspomniałem, trzecią częścią futurystycznej sagi. Fabuła przenosi nas do roku 2027. Nie jest wesoło. Narody nie są już podzielone wedle flagi, czy ojczyzny, ale ze względu na zatrudnienie. Globem rządzą potężne korporacje, a życie mieszkańców ongiś błękitnej planety kręci się w głównej mierze dookoła pogoni za specjalnymi modyfikacjami. Są nimi wszczepy elektroniczne i mechaniczne, poprawiające naszą kondycję, inteligencję, a nawet dodające różne wyjątkowe zdolności. Osoby dysponujące kredytami bardzo szybko rozpoczęły pogoń ku fizycznej doskonałości, a na drugim froncie znaleźli się przeciwnicy takiego zachowania, którzy często zamiast pikiet stosowali bardziej kontrowersyjne metody perswazji wobec korporacji. Te, nie chowały swego niezadowolenia, wypowiadając niejako jawną wojnę przeciw „partyzantom”. W samym środku tej pożogi znajduje się nasz protagonista – facet o imieniu Adam Jensen. Niegdyś zwykły gliniarz, teraz upakowany po brzegi elektroniką. Ale jak do tego doszło? Kto odpowiada za atak, w którym Adam stracił życie? Jak daleko sięga ogólno światowa konspiracja? Tego i wielu innych rzeczy dowiemy się grając w Deus Ex: Bunt Ludzkości. Wierzcie mi, im dalej tym ciekawiej. Aż mi się płakać chciało, kiedy po około 6 godzinach zabawy okazało się, że edycja preview, którą miałem przyjemność testować, dobiegła końca. Nie ma jednak tego złego… do premiery czasu coraz mniej.
Teraz wracając do gry, pierwsze co rzuciło mi się w oczy po jej odpaleniu, to dość unikatowy, ale jednocześnie oldschoolowy klimat. Grafika została bardzo fajnie spasowana do realiów świata. Budynki zdobi charakterystyczna architektura, a wszechobecna technologia przeplata się z biedą. Deus Ex to gra kontrastów i właśnie to sprawia, że naprawdę warto zwiedzić każdy fragment stworzonego przez producentów świata.
Naszą przygodę rozpoczynamy od krótkiego prologu. Poznajemy w nim podstawy sterowania oraz kilka pierwszych minut, poprzedzających początek naszego nowego życia. W prologu Adam Jensen – główny bohater – ginie, a następnie zostaje przywrócony do życia. Nie wraca jednak w swej pierwotnej postaci. Do świata żywych trafia z szeregiem modyfikacji, za sprawą których w przyszłości stanie się prawdziwą machiną wojenną. Czy tego chce, czy nie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler