Tutaj poziom nazwany „normalnym”, a więc plasującym się w środku stawki (nad nim są jeszcze dwa inne), jest ekwiwalentem trybu survival z poprzedniczek. 3 ciosy wartownika czy nowych, człekokształtnych mutantów, sprowadzają nas do parteru i musimy wczytywać ostatni punkt kontrolny. Co silniej zmusza nas do korzystania z jak największej ilości obejść i ukrytych przejść, by dostać się do celu.
Napomknąłem tylko o fenomenalnej oprawie wizualnej, ale powiem to jeszcze raz – tytuł Ukraińców to chyba najlepiej wyglądający w tym momencie produkt, może ex aequo z Red Dead Redemption II! Jestem wielce zdziwiony, dlaczego na poczciwym, 6-letnim Xboksie One podczas zwiedzania postapokaliptycznej Rosji nie spalił się żaden podzespół, ale chylę czoła przed programistami za zoptymalizowanie tego kodu. Niech słowa w tym przypadku zastąpią screenshoty!
Niestety, w tej beczce miodu jest też malutka łyżeczka dziegciu. Podczas zabawy trafiło się kilka nieprzyjemnych problemów z przeciwnikami, a konkretnie z bugowanie się ich np. na barykadzie, w wąskim przejściu czy między poziomami budynku. Nie uniknięto również kilku mniejszych, technicznych potknięć, niemniej jednak skutecznie giną one w całości materiału.
Mam również mieszane uczucia co do Artioma, a konkretnie – znów – jego milczenia. Przy tej ilości „dialogów” w trakcie niekrótkiej rozgrywki grzechem było zostawienie protagonisty jako niemowy! Nie usprawiedliwia tej decyzji nic – ani budżet, bo z pewnością mały nie był, ani aspekt scenariusza czy tła, ponieważ czytane z trakcie ładowania leveli monologi bohatera stworzyły jego profil psychologiczny. Po prostu nic. Wybór projektantów tym bardziej boli, że spędzamy wspólnie masę czasu, aż w końcu brak kwestii mówionych po prostu irytuje.
Na szczęście wypomniane na końcu wady nie przysłaniają ogromnej ilości zalet Metro: Exodus. Tytuł ten jest po prostu świetny – pod niemal każdym względem. Scenariusz jest jednym z najzgrabniejszych i najbardziej logicznych w strzelankach, jakie kiedykolwiek widziałem, a do tego towarzyszy masa ciekawie rozwiązanych poziomów oraz lokacji. Zabawa zmieszana ze strachem i przerażeniem, bo Metro nie straciło swojego pierwotnego ducha horroru. Jest po prostu tak uzależniająca, że trudno oderwać się od historii i tak po prostu zrobić sobie przerwę, zważywszy na to, że pod koniec nabiera intrygujących kształtów. Do tego akompaniuje nam najwyższej klasy oprawa audiowizualna, stawiając w mojej ocenie nowe dzieło studia 4A Games do miana gry roku, a już na pewno jak wzoru, który będzie stawiany przed producentami innych FPS-ów!
Genialna |
Grafika: Technologicznie i artystycznie, Metro: Exodus to klasa światowa. |
Świetny |
Dźwięk: Ścieżka dźwiękowa nie jest tutaj najważniejsza, niemniej jednak doskonale buduje tło, a przejmująca cisza podczas eksploracji tylko wzmaga poczucie zagrożenia. |
Genialna |
Grywalność: Rozgrywka jest rozbudowana, doskonale mieszając sandboksowe lokacje z opcjonalnymi celami i masą innych wyzwań z bardziej zamkniętymi, klaustrofobicznymi korytarzami np. schronów. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Scenariusz, który powstał przy okazji Exodus, to chyba najbardziej konsekwentny i logiczny produkt, jaki w strzelankach widziałem od dawna. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Znajdźki są zarówno opcjonalne (dzienniki i pocztówki) oraz użyteczne - ulepszenia do pancerza Artioma. |
Słowo na koniec: Metro: Exodus jest bez wątpienia silnym kandydatem do tytułu gry roku - a mamy dopiero połowę lutego! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler